Hey!
Dawno mnie nie było, ale to wszystko przez szkołę, która zabiera mi cały wolny czas...
Czego nie widać po moich ocenach, ale liczą się chęci...
Jak zawsze ponarzekam na fizykę, z której mam już 2 kosy, których nie mogę poprawić, gdyż "kochany" pan dyrektor nie pozwala, oraz na psychicznego księdza.
Fizyka to czarna magia i chyba nigdy tego przedmiotu nie zrozumiem, no chyba, że zmienią mi nauczyciela, w co szczerze wątpię...
Ale pomarzyć sobie mogę...
Tydzień temu na religii miałam takiego zgasa, że normalnie aż wstyd pisać...
Ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym jeszcze nie skompromitowała się na internecie więc opowiem.
No więc, mieliśmy zdawać 7 grzechów głównych, główne grzechy i coś jeszcze (już nawet nie pamiętam),i kiedy przyszła kolej na mnie, no to poszłam tam do biurka i nogami "szurałam" i taki Artur powiedział żebym przestała to mu rzuciłam jakąś kąśliwą uwagę, a później Bigos powiedział, że mnie nie lubi (wiadomo), oczywiście kiedy to obwieścił mój świat się załamał, a moja psychika rozleciała się na małe kawałeczki (Ah, ten mój sarkazm) i usłyszał to ksiądz.Oczywiście wziął sobie za sprawę honoru stanąć w mojej obronie, jakbym sama nie potrafiła mu odpyskować...
I powiedział do niego:
- A dlaczego jej nie lubisz [NAZWISKO]?
*Wzruszenie ramionami*
- Bo jest głupia.
(W tym momencie się kompletnie załamałam :p)
- Dlaczego uważasz, że jest głupia? Jak na nią patrze wydaje się być miłą dziewczyną.
- Bo jest dziwna.
(Odezwał się ten normalny)
- Jak tak mówisz to sam jesteś głupi. (do mnie) Jak chcesz to mogę go załatwić po szkole.
Ja mina WTF... Ale dobra
- Nie, myślę, że sama sobie dam radę, ale dziękuje za chęci.
- Ale ja naprawdę mogę się nim zająć.
- Jeżeli ksiądz tak nalega to będę wdzięczna.
- Odwdzięczysz się?
Wszyscy od razu kosmate myśli, wielkie gały, a ja burak nad burakami, mówie:
- Jasne, kupie księdzu czekoladę.
I wyszło w końcu, że kiedy odpowiadałam się zacięłam, ale mój "obrońca" mi pomógł i w końcu z 5 i czerwoną twarzą wróciłam do ławki.
Oczywiście nie obyło się bez głupich komentarzy, ale to już inna sprawa...
Taa...
Na szczęście już nikt (przynajmniej mam taką nadzieję) tego nie pamięta.
W środę (3.10) miałam urodziny!
Taa... Jestem już stara... W końcu to już 15 ...
Hahaha...
Ta... Rozwalam system :P
Nie mam w ogóle na nic czasu!
Ciągle szkoła, później do kościoła na różaniec, bo w tym roku do bierzmowania, następnie nauka, co nawiasem mówiąc średnio mi idzie, jakaś książka i spać.
Normalnie zwariować można już z tą rutyną!
Ale cóż...
Mama cały czas zawraca mi głowę gadkami typu: "Ucz się, bo gdzie ty pójdziesz do szkoły po tym gimnazjum".
Przykro mi, ale niestety nie uczę się tak dobrze jak hej dwie pozostałe córki, no ale się staram!
Nie moja wina, że mi to słabo wychodzi.
Ja po prostu nie mam motywacji!
I tyle, albo może aż tyle...!
Ehh...
Życie.
Dobra kończę, bo nawet w weekend mam napięty harmonogram, wiem że to niewiele jak na tyle czasu nieobecności no ale staram się...
Do napisania !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz