piątek, 21 września 2012

21-09-2012

Hey!

Ale ja jestem głupia...
Ja nie mogę....
Normalnie drugiej takiej ze świecą szukać...
Czaicie...
Myślałam, że niechcący usunęłam, tego bloga, bo nie mogłam zalogowac się na konto i założyłam innego.
No i dziś dodałam na niego notkę i tak sobie pomyślałam, a sprawdzę czy mi wejdzie tamto konto, no i bum...
Jeju...
Inteligencją to ja nie świece...
No więc tak sobie myślę, iż przekopiuje z tamtego tą notkę i będę dalej pisała tu...
W szkole nic ciekawego się nie dziele...
Prócz zboczonego księdza i paru wpadek...
Ja teraz religii boje się chyba bardziej niż fizyki z dyrektorem...
Ostatnio ksiądz próbował na lekcji poderwać moją przyjaciółkę z ławki (Merry) na SAMOCHÓD!
A kiedy indziej powiedział Agnieszce, "Czy ty zawsze miałaś takie długie nogi? Jak stoisz też je masz takie długie, czy tylko jak siedzisz? "
Masakra normalnie...
A na ostatniej lekcji czytał nam coś o pentagramie, i jak skończył to później mówił o "Kodzie Lenarda da Vinci", no i ja powiedziałam, że tam na pierwszej stronie, było napisane, iż to wszystko co znajduje się w książce jest fikcją literacką.. To on zaczął mi słodzić, że jestem bardzo inteligentną (Ta jasne, przecież ja nawet na ortografii się nie znam, co z resztą widać) osobą...
Ja oczywiście burak i szok, no ale...
Boje się go...
Ale fizyka też nie jest lepsza...
Nasz "Kochany" dyrektor zamiata tym ogromnym brzuchem po podłodze i zarzuca sucharami co 5 minut...
Ale najgorzej, że jak się nie zaśmiejesz to cię do tablicy bierze...
Miałam w poprzednią środę "niezapowiedziany sprawdzian" z tego, przedmiotu i nam wczoraj oddał. Byłam pewna, że przynajmniej 4 dostane bo napisałam wszystko jak w książce. On mi daje to do ręki, a ja o mało nie zemdlałam jak widzę, tą dwóję... I to jeszcze minus!
Idę do niego i się pytam dlaczego, a on mi zaczyna się pluć, że brutalnie wszystko z książki przepisałam.
No myślałam, że mu zdzielę przez ten łeb..!
To po co do cholery mówi nam żebyśmy się z książki uczyli jak później tego nie uznaję?! Ja się pytam ?! Kto tak do jasnej ciasnej robi ?!
Ale to nic... W środę, kolejny "niezapowiedziany sprawdzian", który był zapowiedziany i może to jakoś poprawie...
Bo inaczej się nie da, gdyż, on mówi, że kartkówke można poprawić tylko dobrą oceną z następnej...
CHORE!!
No ale nic... Trzeba z tym żyć : P
Jestem coraz w lepszej formie do złosliwych ripost... Nie wiem czy to przez szkołę, czy myśl, że uczynie świat lepszym. jeśli chodź raz powiem coś złośliwego, tym debilom, ale czuje się spełniona !
Hahahah...!  
Psuje sobie tym życie, no ale co zrobić jak nie potrafię ugryźć się w język jak te śmiecie powiedzą głupiego, co zdarza im się coraz częściej...
Ehh...
Co to dla nas bohaterów?
No właśnie...
O!
Nie wiem czy wspominałam w poprzedniej notce, ale pewnie ta, że słucham trochę rocka... Niestety, a może i stety, nie ograniczam się do jednego gatunku muzyki i przez pewien już czas choruje na jeden zespół...
Pewnie mnie za to znienawidzicie... Przynajmniej niektórzy, ale tak...
Słucham One Direction...
Ta wiem, jestem dziwna...
Sama się sobie dziwie, ale nie mogę...
Według mnie niektóre piosenki mają naprawdę fajne, więc jak nie trudno się domyśleć, że już szaleje za ich najnowszym singlem Live While We're Young... I słowo daje, za to też się nienawidzę....
Ale do cholery... ja też moge mieć coś z życia nie ?
No dobra teraz przegięłam....
Ale co tam...
Na początku myślałam, że mi to wszystko szybko minie, a tu już chyba ze 2 miesiące taka schorowana chodzę...
Na szczęście już na widok tych pięciu mord nie pojawia mi się, tak szybko, banan na twarzy, więc jestem na dobrej drodze : P
Myślę, że jutro, lub w sobotę napiszę coś jeszcze, ale teraz nawet nie chce mi się myśleć...

Bay!

niedziela, 9 września 2012

09-09-2012

Hey!

Dawno nie pisałam...
Ale to nie moja wina!
Po prostu nie miałam internetu!
I szczerze mówiąc nie wiem czy ktoś mnie będzie obwiniał o to że się nie odzywam, ale w każdym bądź razie przepraszam!
U mnie bez zmian...
Zaczęła się szkoła, więc zaczęły się nerwy, co wiąże się z tym, iż znowu schudnę.
Ale tam...
Najwyżej znów będę wyglądać jak chodząca anoreksja ...
Hahah...
No nic...
Jako, że uczęszczam (:D) teraz do 3 gimnazjum, mój rocznik jest najstarszy w szkole.
Jeee...!
Mam wrażenie, że pierwszaki, które mnie mijają się mnie boją...
Ale być może to tylko, wrażenie...
Oczywiście dali mi ch*jowy plan lekcji i zaraz we wtorek miałam lekcję z moją kochaną panią od polskiego, a na deser fizykę z dyrektorem.
Nie ma co...
Żyć nie umierać...
Ale jakoś  przez to wszystko przebrnęłam i jak na razie jest dobrze...
Za tydzień kartkówka z ostatniej lekcji...
Z resztą wszyscy nauczyciele tak tróją...!
To był dopiero pierwszy tydzień, a już mnie głowa boli jak wspominają o tych pie...... testach...
Mam już grom nauki, a jak zawsze nic mi się nie chce!
Moje podejście do nauki jest raczej sceptyczne i prędko się nie zmieni.
No ale trzeba zacisnąć pięści i wsiąść się do roboty...
Ta...
Łatwiej napisać trudniej zrobić...
Ważne, że w szkole są przerwy, na których dzieje się więcej niż równania na tablicy w sali matematycznej.
Czy to zdanie ma sens...?
Pewnie nie, no ale czy którekolwiek z tych które napisałam je ma ?
W czwartek na niemieckim tylko trzy osoby miały książki (i żadną z tych osób nie byłam ja!) więc babka (swoją drogą jej nie lubię, jest wredna i wkurzająca) podzieliła nas na trzy grupy i ja akurat (szczęście normalnie!) trafiłam do grupy z samymi chłopakami !
Oczywiście moje szczęście musiało dorzucić jeszcze jednego, który ciągle się na mnie gapi, ale o nim to może kiedy indziej wam napiszę...
To nie jest notka na tak późną porę, bo później będę mieć koszmary... Hahaa...
Nie no, po prostu chłopak się we mnie zakochał, czego zupełnie nie pojmuję, przecież ja jestem brzydka, i tyle...
Ale "naszą"... Eeee... "Historię" przybliżę wam kiedy indziej...
No i czułam jak wlepia we mnie te gały, no to ja oczywiście burak jak nie wiem i zaczęłam mazać po zeszycie i jeszcze ten sposzczegawczy debil, jego przyjaciel od siedmiu boleści powiedział, cytuje "Hehe... Gabryśka pewnie czuje się niezręcznie, że tak z chłopakami...."
Miałam mu ochotę powiedzieć "Nie, no co ty! W lepszym towarzystwie nie byłam nigdy".
Już nawet gromadziłam niezbędne ilości sarkazmu, ale niestety musiała odezwać się babka od niemca...
Czy wspominałam już, że jej nie lubię?
No więc tylko posłałam mu wzrok mówiący "Nagrabiłeś sobie kolego" i zajęłam się mazaniem po tym zeszycie.
Modliłam się o dzwonek i kiedy w końcu zadzwonił pierwsza wyszłam z sali...
Jutro poniedziałek...
Normalnie kocham ten dzień, który zaczynam z językiem angielskim, następnie 45 minut na niemieckim, a na deser polski, na którym z kochanym Downem mamy przedstawiać jakieś powalone kawiarenki na rozpoczęcie działu...
Jako, że jest to okres dwudziestolecia międzywojennego, będę spała z wałkami na głowie, aby mieć kręcone włosy...
Świetnie...
Już mam cały łeb z wałków i oczywiście musi mnie swędzić...
Ehh...
No dobra kończę, bo mnie siostrunie wołają ...
: P
Do Napisania :***

sobota, 1 września 2012

01-09-2012

Hey!

No tak, zawaliłam sprawę i wczoraj nic nie napisałam, ale po prostu nie miałam siły.
Musiałam wstać o ósmej rano, zjeść śniadanie i zapierniczać na busa, a później spędziłam upojne trzy godziny na próbie z moją kochaną wychowawczynią.
Widziałam ją zaledwie kilka razy, a już rzygać mi się chce, gdy widzę jej gębę.
Nie ogarniam tej kobiety!
Zanim zaczęła się próba, najpierw musiałyśmy z dziewczynami poznosić krzesełka i ławki na sale, wyprasować jakieś prześcieradła, czy co to tam jest, ponaklejać na drzwiach klas, plakietki (wiecie: klasa 3c wychowawca...),a i jeszcze pani J. musiała sobie pogadać z pół godziny z innymi nauczycielami o jakich piep.... dachach (?)!
Chore!
O dziwo była w dobrym humorze i się mnie nie czepiała.
Święto normalnie...
Co nie znaczy, że mnie nie denerwowała.
Czego zawsze ja musze chodzić po całej szkole i wszystkiego szukać?!
Pytam się?!
Gdyby nie dziewczyny na pewno bym jej przywaliła...
No dobra, przeginam.
Przynajmniej się trochę pośmiałam.
Co jak co, ale dziewczyn z klasy bym nie zamieniła na żadne inne!
Po wyjściu ze szkoły musiałam godzinę czekać na busa, ale Ag dotrzymała mi towarzystwa.
Pośmiałyśmy się, obgadywałyśmy ludzi, plotkowałyśmy... Norma :D
Jak wróciłam do domu zjadłam obiad, a o pierwszej umówiłam się z W. na pizze.
No to posiedziałyśmy tam z godzinkę pogadałyśmy, pośmiałyśmy się.
Normalnie myślałam, że padnę jak poszła płacić i zaczęła wiwijać dziki taniec przy ladzie...
Hahaha!
Ja tam normalnie leżałam na tym stoliku.
Później pojechałyśmy do mnie. Niby jestem przyzwyczajona jak ktoś dużo gada, bo Agacie to się buzia nie zamyka, ale jak ona zaczęła to normalnie...
Dwa razy więcej informacji w dwa razy krótszym czasie...
*Zachichotała*
Masakra.
Na szczęście żadnego zgasa nie złapałam, więc było dobrze.
Kiedy w. pojechała poszłam odwiedzić tą Podłą Kreaturę.
Na szczęście czuje się już coraz lepiej.
Opowiadała mi jak to było w szpitalu.
Mówiła, że była taka jedna dziewczyna co też szła na tą operację kręgosłupa i przed operacją dostała tego "Głupiego Jasia" i on zaczął działać zanim na sale ją zawieźli, drzwi na korytarz otwarte, pielęgniarki siedzą u siebie, a ta się drze: "Ja pozwę te pielęgniarki!"
Haha!
Ogólnie teraz jej się nudzi, no bo ma jeszcze szwy i nie za bardzo może chodzić, a co dopiero coś robić, więc siedzi jak ten kołek przed telewizorem.
Szkoda mi jej, ale dla niej to wszystko ma też plusy, bo dzięki operacji urosła o całe 4 cm.
Dzisiaj nic ciekawego się nie wydarzyło, prócz tego, że się znowu nie wyspałam, ale trzeba się zacząć przyzwyczajać...
Niestety jest już wrzesień i szkołę czas zacząć, a to niestety się wiąże z rannym wstawaniem i nauką.
To by było na tyle.
Może napiszę coś w piątek.
Pewnie do tego czasu ci idioci zdążą mnie zdenerwować więc...
Tyle!
Pa!