czwartek, 30 sierpnia 2012

30-08-2012

Hey!

Jak mija wam ostatni tydzień wakacji?
Ja mam taką zapierduche, że nie wiem jaki jest dzisiaj dzień.
W poniedziałek, było w miarę normalnie, ale od wtorku...
Ugh...
Zaczęły się próby na rozpoczęcie roku, więc muszę co dziennie jeździć do szkoły, a jeszcze moja "kochana" pani wychowawczyni się na mnie uwzięła i z milion razy musiałam powtarzać jedną kwestie. Normalnie żyć nie umierać..!
Jutro też muszę jechać, ale po południu będzie zianie, bo przyjeżdża do mnie koleżanka.
Ale będę zgasy łapała...
Podła Kreatura wróciła wczoraj ze szpitale, dzięki Bogu cała i zdrowa.
Operacja się udała i teraz będzie chodziła prosta jakby miała kij w dupie XD. Ale głupio, bo przez dwa tygodnie nie będzie jej w szkole, a ja bez niej zginę...
Tak więc, kochana M. wracaj do zdrowia, bo bez ciebie jestem jak bez drugiej połowy.
Ale dzisiaj mam piękne porównania...
Dzisiaj kupiłam zeszyty do szkoły... Masakra...
No ale trzeba mieć w czym rysować na nudnej matematyce, czy religii, tak więc nie jest źle.
Jak pewnie większość osób, z tak samo popapranym mózgiem jak ja, wie, iż dzisiaj One Direction zrobili trzy filmiki.
Możecie się śmiać, lub nie, ale je oglądnęłam i z czystym sumieniem mogę się przyznać, że im zazdroszczę i to w cholerę.
Zazdroszczę im tego, iż mimo, że przed rozpoczęciem swojej kariery nie znali się, ba nie mieli o sobie pojęcia, a teraz po, bodajże, dwóch latach współpracy zachowują się jakby znali się od wieków. Myślę, że każdy chciałby takiego przyjaciela, z którym można się pośmiać, pogadać, a nawet pomilczeć i to wszystko sprawiałoby, że bylibyśmy szczęśliwi i wydaje mi się, że tak jest w ich przypadku, chociaż nie myślę żeby oni kiedykolwiek milczeli, pewnie nawet gadają przez sen. Oni pomimo tego, że się nie znali potrafili się zaprzyjaźnić przez te kilka tygodni, które spędzili w programie i to nie była taka przyjaźń na "łapu capu". ni nie dość, że czują się w swoim towarzystwie dobrze i nie przeszkadza im, że ten jest taki, drugi owaki, a trzeciego w ogóle nie ma, tolerują się, a przy tym robią to co lubią, co sprawia im ogromną przyjemność - tworzą muzykę (i uszczęśliwiają parę milionów nastolatek swoimi ładnymi mordami). Nawiązali ze sobą taką więź, że teraz na pewno trudno ją zerwać, a co dopiero doszczętnie zniszczyć.
Ja im tego zazdroszczę, bo będąc jeszcze malutkim czteroletnim brzdącem miałam przjaciółke. Świata poza sobą nie widziałyśmy i trzeba było jedną od drugiej odciągać. Mijały lata, poszłyśmy do szkoły, nawet nauczycielki nazywały nas "papużki nierozłączki". Kiedy miałyśmy iść do trzeciej klasy, ona wyjechała do Irlandii. Co roku przyjeżdżała na wakacje, dzwoniła, nawet pisałyśmy do siebie listy, ale przez ostatnie dwa lata coś się popsuło...
Nie "popsuło" to złe słowo.
Hmm... Ona zaczęła chodzić tam na imprezy, pić, ale na szczęście z umiarem. Kiedy rok temu przyjechała na wakacje nie miałyśmy za bardzo o czym gadać, ale mimo to spotykałyśmy się, trochę żartowałyśmy, chciała mnie zeswatać ze swoim kolegą, co (dzięki Bogu) jej nie wyszło. Po prostu jakoś się dogadywałyśmy.
Kiedy przyjechała w tym roku, nawet jej się gęby nie chciało otworzyć. Próbowałam jakoś zacząć rozmowę, ale z nią się nie dało, zawszę było tylko "no", "yhy", "nie", a jakby tego było mało widziałam się z nią raptem cztery razy, nie miała czasu. Za to dla swoich kolegów, z którymi mogła sobie pobić, miała zawsze czas.
Nie wiem czy ja jestem teraz taka nudna, czy już nie chce mieć nic ze mną do cznienia, bo co do tego iż ona się zmieniła nie mam wątpliwości.
Chciałabym, żeby było tak jak dawniej, ale ona też musi chcieć, a do tego raczej nie okazuje chęci.
No dobra dość użalania się nad sobą!
W końcu życie jest okrutne i daje po mordzie, ale także daje nadzieje, więc nic innego mi nie pozostaje.
Także zazdroszczę tym jednojajowym głąbą, że są tak ze sobą zżyci i życzę im, żeby ich więź się nigdy nie rozwaliła, nawet kiedy już nie będą zespołem.
Zaraz muszę iść umyć łeb, bo jutro znowu trzeba zapie.... do tej szkoły i spotkać się z moją kochaną wychowawczynią...
Tak się za niąs tęskniłam przez te kilka godzin, że normalnie nie wiem...
...
Jak ja uwielbiam moje sarkastyczne wypowiedzi ...
Och... To życie.
*Zachichotała*
Pewnie napisze coś jeszcze jutro i opisze jak wypadła moja herbatka z Panią J. i przypały z W. (Tak koleżanka co jutro przyjedzie).
Na dzisiaj to tyle. Jak zawsze przepraszam za błędy w powyższym tekście, ale jak wiecie, z ortografi (i nie tylko) jestem do dupy, ale się staram.
Hahaha...!
Do Jutra :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz