Hey!
Już drugi dzień zdycham w domu więc postanowiłam coś napisać.
Sedze sobie w domciu, leże, narzekam, płaczę (z bólu), lamentuje, umieram pięć razy w ciągu jednej minuty i niemiłosiernie cierpię, a wszystko to dzieje się za przyczyną mojego, płaskiego i denerwującego brzusia!
Chyba powinnam się przyzwyczaić, bo w ciągu mojego piętnastoletniego życia, nie było praktycznie dnia bez najmniejszego bólu czy skurczu, czy czego tam jeszcze, ale jak widać tak nie jest.
Na szczęście wczoraj Podła Kreatura nie pojechała do szkoły i przyszła do mnie, tak więc cierpiałam w dobrym towarzystwie.
A jeszcze kiedy do tego doszło oglądanie wszystkich części "Madagaskaru" ...
Król Julian i jego teksty : P
Dziwie się sobie, że lamentuję jakbym co najmniej była przykuta do łóżka...
W każdym bądź razie, w poniedziałek jadę do lekarza i jak zwykle pewnie powie, że nie wie co mi jest, albo uda, że wie i każe mnie faszerować jakimiś cholernymi prochami, po których mi odwala.
Cholernie mi się nudzi, a nie mogę zacząć czytać żadnej książki bo mam kaca książkowego...
Ostatnio często mnie dopada...
Wiecie, to taki stan, kiedy po przeczytaniu bardzo dobrej książki nie możesz zacząć następnej, bo ciągle przeżywasz historie z tamtej...
Trochę namieszałam, ale...
Właściwie zdziwiłam się, bo "kac" dopadł mnie po przeczytaniu "Czerwień rubinu" K. Gier.
Nie żeby coś, książka jest bardzo dobra, tylko na początku nie wciągnęła mnie tak bardzo, jak pod koniec.
Nie mogę się doczekać kiedy dostane w swoje ręce drugą część ("Błękit szafiru").
Ech...
Właśnie siedzę sobie i oglądam nowy teledysk Little Mix do ich nowej piosenki "DNA".
Powiem wam, że na początku nie byłam przekonana co do tej piosenki, ale jak się ją słucha drugi raz nie jest taka zła.
Co do teledysku to mam nieco mieszane uczucia.
Na samym początku pozytywka.
No Okey.
Później Perry "jedzie" jakimś czerwonym cackiem, a na siedzeniu pasażera siedzi jakiś przystojniak (Co na to Zayn ? : P).
No dobra, motyw porwania, może będzie fajne.
Swoją drogą ładnie jej w ciemnej szmince : P
Drugą część zwrotki wykonuje Jade.
Lubie ją.
Stoi sobie na gzymsie jakiegoś budynku i podgląda (co słabo jej wychodzi) przystojniaka.
I znowu ten przystojniak.
Następnie widzimy wszystkie cztery jak stoją na dachu i się wyginają.
Tego nie będę komentować. Tą przyjemność zostawię panom.
No i zaczyna się druga zwrotka. Tam mamy Jesy również "jadącą" samochodem tyle, że bez przystojniaka.
Dzie się podział przystojniak?
I znowu Jade, znów na gzymsie, znów podgląda.
No i dach, następnie trochę biegania, Perry w samochodzie (z przystojniakiem), biegu biegu,.
No i Leigh-Anne.
Tego też nie skomentuje.
Chóralne "oooo" i "uuu"
No i dach.
A na koniec....
POZYTYWKA!
Moim zdaniem, najlepszą rzeczą w teledysku to jest wygląd dziewczyn.
Charakteryzatorzy postawili na czerń
Czyli: Lateks, leginsy, skóra, buty na wysokich obcasach i koturny, gdzie niegdzie ćwieki.
No i oczywiście makijaż!
Makijaż był świetny!
Podkreślone oko czarna krętka czy czymś tam i czerwone usta!
No dobra.
To by było na dzisiaj tyle.
Może później napiszę...
Chodzi nie wiem co bym miała pisać...
XOXO
Ignorantka
piątek, 19 października 2012
piątek, 12 października 2012
12-10-2012
Hey!
Dawno mnie nie było, ale to wszystko przez szkołę, która zabiera mi cały wolny czas...
Czego nie widać po moich ocenach, ale liczą się chęci...
Jak zawsze ponarzekam na fizykę, z której mam już 2 kosy, których nie mogę poprawić, gdyż "kochany" pan dyrektor nie pozwala, oraz na psychicznego księdza.
Fizyka to czarna magia i chyba nigdy tego przedmiotu nie zrozumiem, no chyba, że zmienią mi nauczyciela, w co szczerze wątpię...
Ale pomarzyć sobie mogę...
Tydzień temu na religii miałam takiego zgasa, że normalnie aż wstyd pisać...
Ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym jeszcze nie skompromitowała się na internecie więc opowiem.
No więc, mieliśmy zdawać 7 grzechów głównych, główne grzechy i coś jeszcze (już nawet nie pamiętam),i kiedy przyszła kolej na mnie, no to poszłam tam do biurka i nogami "szurałam" i taki Artur powiedział żebym przestała to mu rzuciłam jakąś kąśliwą uwagę, a później Bigos powiedział, że mnie nie lubi (wiadomo), oczywiście kiedy to obwieścił mój świat się załamał, a moja psychika rozleciała się na małe kawałeczki (Ah, ten mój sarkazm) i usłyszał to ksiądz.Oczywiście wziął sobie za sprawę honoru stanąć w mojej obronie, jakbym sama nie potrafiła mu odpyskować...
I powiedział do niego:
- A dlaczego jej nie lubisz [NAZWISKO]?
*Wzruszenie ramionami*
- Bo jest głupia.
(W tym momencie się kompletnie załamałam :p)
- Dlaczego uważasz, że jest głupia? Jak na nią patrze wydaje się być miłą dziewczyną.
- Bo jest dziwna.
(Odezwał się ten normalny)
- Jak tak mówisz to sam jesteś głupi. (do mnie) Jak chcesz to mogę go załatwić po szkole.
Ja mina WTF... Ale dobra
- Nie, myślę, że sama sobie dam radę, ale dziękuje za chęci.
- Ale ja naprawdę mogę się nim zająć.
- Jeżeli ksiądz tak nalega to będę wdzięczna.
- Odwdzięczysz się?
Wszyscy od razu kosmate myśli, wielkie gały, a ja burak nad burakami, mówie:
- Jasne, kupie księdzu czekoladę.
I wyszło w końcu, że kiedy odpowiadałam się zacięłam, ale mój "obrońca" mi pomógł i w końcu z 5 i czerwoną twarzą wróciłam do ławki.
Oczywiście nie obyło się bez głupich komentarzy, ale to już inna sprawa...
Taa...
Na szczęście już nikt (przynajmniej mam taką nadzieję) tego nie pamięta.
W środę (3.10) miałam urodziny!
Taa... Jestem już stara... W końcu to już 15 ...
Hahaha...
Ta... Rozwalam system :P
Nie mam w ogóle na nic czasu!
Ciągle szkoła, później do kościoła na różaniec, bo w tym roku do bierzmowania, następnie nauka, co nawiasem mówiąc średnio mi idzie, jakaś książka i spać.
Normalnie zwariować można już z tą rutyną!
Ale cóż...
Mama cały czas zawraca mi głowę gadkami typu: "Ucz się, bo gdzie ty pójdziesz do szkoły po tym gimnazjum".
Przykro mi, ale niestety nie uczę się tak dobrze jak hej dwie pozostałe córki, no ale się staram!
Nie moja wina, że mi to słabo wychodzi.
Ja po prostu nie mam motywacji!
I tyle, albo może aż tyle...!
Ehh...
Życie.
Dobra kończę, bo nawet w weekend mam napięty harmonogram, wiem że to niewiele jak na tyle czasu nieobecności no ale staram się...
Do napisania !
Dawno mnie nie było, ale to wszystko przez szkołę, która zabiera mi cały wolny czas...
Czego nie widać po moich ocenach, ale liczą się chęci...
Jak zawsze ponarzekam na fizykę, z której mam już 2 kosy, których nie mogę poprawić, gdyż "kochany" pan dyrektor nie pozwala, oraz na psychicznego księdza.
Fizyka to czarna magia i chyba nigdy tego przedmiotu nie zrozumiem, no chyba, że zmienią mi nauczyciela, w co szczerze wątpię...
Ale pomarzyć sobie mogę...
Tydzień temu na religii miałam takiego zgasa, że normalnie aż wstyd pisać...
Ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym jeszcze nie skompromitowała się na internecie więc opowiem.
No więc, mieliśmy zdawać 7 grzechów głównych, główne grzechy i coś jeszcze (już nawet nie pamiętam),i kiedy przyszła kolej na mnie, no to poszłam tam do biurka i nogami "szurałam" i taki Artur powiedział żebym przestała to mu rzuciłam jakąś kąśliwą uwagę, a później Bigos powiedział, że mnie nie lubi (wiadomo), oczywiście kiedy to obwieścił mój świat się załamał, a moja psychika rozleciała się na małe kawałeczki (Ah, ten mój sarkazm) i usłyszał to ksiądz.Oczywiście wziął sobie za sprawę honoru stanąć w mojej obronie, jakbym sama nie potrafiła mu odpyskować...
I powiedział do niego:
- A dlaczego jej nie lubisz [NAZWISKO]?
*Wzruszenie ramionami*
- Bo jest głupia.
(W tym momencie się kompletnie załamałam :p)
- Dlaczego uważasz, że jest głupia? Jak na nią patrze wydaje się być miłą dziewczyną.
- Bo jest dziwna.
(Odezwał się ten normalny)
- Jak tak mówisz to sam jesteś głupi. (do mnie) Jak chcesz to mogę go załatwić po szkole.
Ja mina WTF... Ale dobra
- Nie, myślę, że sama sobie dam radę, ale dziękuje za chęci.
- Ale ja naprawdę mogę się nim zająć.
- Jeżeli ksiądz tak nalega to będę wdzięczna.
- Odwdzięczysz się?
Wszyscy od razu kosmate myśli, wielkie gały, a ja burak nad burakami, mówie:
- Jasne, kupie księdzu czekoladę.
I wyszło w końcu, że kiedy odpowiadałam się zacięłam, ale mój "obrońca" mi pomógł i w końcu z 5 i czerwoną twarzą wróciłam do ławki.
Oczywiście nie obyło się bez głupich komentarzy, ale to już inna sprawa...
Taa...
Na szczęście już nikt (przynajmniej mam taką nadzieję) tego nie pamięta.
W środę (3.10) miałam urodziny!
Taa... Jestem już stara... W końcu to już 15 ...
Hahaha...
Ta... Rozwalam system :P
Nie mam w ogóle na nic czasu!
Ciągle szkoła, później do kościoła na różaniec, bo w tym roku do bierzmowania, następnie nauka, co nawiasem mówiąc średnio mi idzie, jakaś książka i spać.
Normalnie zwariować można już z tą rutyną!
Ale cóż...
Mama cały czas zawraca mi głowę gadkami typu: "Ucz się, bo gdzie ty pójdziesz do szkoły po tym gimnazjum".
Przykro mi, ale niestety nie uczę się tak dobrze jak hej dwie pozostałe córki, no ale się staram!
Nie moja wina, że mi to słabo wychodzi.
Ja po prostu nie mam motywacji!
I tyle, albo może aż tyle...!
Ehh...
Życie.
Dobra kończę, bo nawet w weekend mam napięty harmonogram, wiem że to niewiele jak na tyle czasu nieobecności no ale staram się...
Do napisania !
piątek, 21 września 2012
21-09-2012
Hey!
Ale ja jestem głupia...
Ja nie mogę....
Normalnie drugiej takiej ze świecą szukać...
Czaicie...
Myślałam, że niechcący usunęłam, tego bloga, bo nie mogłam zalogowac się na konto i założyłam innego.
No i dziś dodałam na niego notkę i tak sobie pomyślałam, a sprawdzę czy mi wejdzie tamto konto, no i bum...
Jeju...
Inteligencją to ja nie świece...
No więc tak sobie myślę, iż przekopiuje z tamtego tą notkę i będę dalej pisała tu...
W szkole nic ciekawego się nie dziele...
Prócz zboczonego księdza i paru wpadek...
Ja teraz religii boje się chyba bardziej niż fizyki z dyrektorem...
Ostatnio ksiądz próbował na lekcji poderwać moją przyjaciółkę z ławki (Merry) na SAMOCHÓD!
A kiedy indziej powiedział Agnieszce, "Czy ty zawsze miałaś takie długie nogi? Jak stoisz też je masz takie długie, czy tylko jak siedzisz? "
Masakra normalnie...
A na ostatniej lekcji czytał nam coś o pentagramie, i jak skończył to później mówił o "Kodzie Lenarda da Vinci", no i ja powiedziałam, że tam na pierwszej stronie, było napisane, iż to wszystko co znajduje się w książce jest fikcją literacką.. To on zaczął mi słodzić, że jestem bardzo inteligentną (Ta jasne, przecież ja nawet na ortografii się nie znam, co z resztą widać) osobą...
Ja oczywiście burak i szok, no ale...
Boje się go...
Ale fizyka też nie jest lepsza...
Nasz "Kochany" dyrektor zamiata tym ogromnym brzuchem po podłodze i zarzuca sucharami co 5 minut...
Ale najgorzej, że jak się nie zaśmiejesz to cię do tablicy bierze...
Miałam w poprzednią środę "niezapowiedziany sprawdzian" z tego, przedmiotu i nam wczoraj oddał. Byłam pewna, że przynajmniej 4 dostane bo napisałam wszystko jak w książce. On mi daje to do ręki, a ja o mało nie zemdlałam jak widzę, tą dwóję... I to jeszcze minus!
Idę do niego i się pytam dlaczego, a on mi zaczyna się pluć, że brutalnie wszystko z książki przepisałam.
No myślałam, że mu zdzielę przez ten łeb..!
To po co do cholery mówi nam żebyśmy się z książki uczyli jak później tego nie uznaję?! Ja się pytam ?! Kto tak do jasnej ciasnej robi ?!
Ale to nic... W środę, kolejny "niezapowiedziany sprawdzian", który był zapowiedziany i może to jakoś poprawie...
Bo inaczej się nie da, gdyż, on mówi, że kartkówke można poprawić tylko dobrą oceną z następnej...
CHORE!!
No ale nic... Trzeba z tym żyć : P
Jestem coraz w lepszej formie do złosliwych ripost... Nie wiem czy to przez szkołę, czy myśl, że uczynie świat lepszym. jeśli chodź raz powiem coś złośliwego, tym debilom, ale czuje się spełniona !
Hahahah...!
Psuje sobie tym życie, no ale co zrobić jak nie potrafię ugryźć się w język jak te śmiecie powiedzą głupiego, co zdarza im się coraz częściej...
Ehh...
Co to dla nas bohaterów?
No właśnie...
O!
Nie wiem czy wspominałam w poprzedniej notce, ale pewnie ta, że słucham trochę rocka... Niestety, a może i stety, nie ograniczam się do jednego gatunku muzyki i przez pewien już czas choruje na jeden zespół...
Pewnie mnie za to znienawidzicie... Przynajmniej niektórzy, ale tak...
Słucham One Direction...
Ta wiem, jestem dziwna...
Sama się sobie dziwie, ale nie mogę...
Według mnie niektóre piosenki mają naprawdę fajne, więc jak nie trudno się domyśleć, że już szaleje za ich najnowszym singlem Live While We're Young... I słowo daje, za to też się nienawidzę....
Ale do cholery... ja też moge mieć coś z życia nie ?
No dobra teraz przegięłam....
Ale co tam...
Na początku myślałam, że mi to wszystko szybko minie, a tu już chyba ze 2 miesiące taka schorowana chodzę...
Na szczęście już na widok tych pięciu mord nie pojawia mi się, tak szybko, banan na twarzy, więc jestem na dobrej drodze : P
Myślę, że jutro, lub w sobotę napiszę coś jeszcze, ale teraz nawet nie chce mi się myśleć...
Bay!
Ale ja jestem głupia...
Ja nie mogę....
Normalnie drugiej takiej ze świecą szukać...
Czaicie...
Myślałam, że niechcący usunęłam, tego bloga, bo nie mogłam zalogowac się na konto i założyłam innego.
No i dziś dodałam na niego notkę i tak sobie pomyślałam, a sprawdzę czy mi wejdzie tamto konto, no i bum...
Jeju...
Inteligencją to ja nie świece...
No więc tak sobie myślę, iż przekopiuje z tamtego tą notkę i będę dalej pisała tu...
W szkole nic ciekawego się nie dziele...
Prócz zboczonego księdza i paru wpadek...
Ja teraz religii boje się chyba bardziej niż fizyki z dyrektorem...
Ostatnio ksiądz próbował na lekcji poderwać moją przyjaciółkę z ławki (Merry) na SAMOCHÓD!
A kiedy indziej powiedział Agnieszce, "Czy ty zawsze miałaś takie długie nogi? Jak stoisz też je masz takie długie, czy tylko jak siedzisz? "
Masakra normalnie...
A na ostatniej lekcji czytał nam coś o pentagramie, i jak skończył to później mówił o "Kodzie Lenarda da Vinci", no i ja powiedziałam, że tam na pierwszej stronie, było napisane, iż to wszystko co znajduje się w książce jest fikcją literacką.. To on zaczął mi słodzić, że jestem bardzo inteligentną (Ta jasne, przecież ja nawet na ortografii się nie znam, co z resztą widać) osobą...
Ja oczywiście burak i szok, no ale...
Boje się go...
Ale fizyka też nie jest lepsza...
Nasz "Kochany" dyrektor zamiata tym ogromnym brzuchem po podłodze i zarzuca sucharami co 5 minut...
Ale najgorzej, że jak się nie zaśmiejesz to cię do tablicy bierze...
Miałam w poprzednią środę "niezapowiedziany sprawdzian" z tego, przedmiotu i nam wczoraj oddał. Byłam pewna, że przynajmniej 4 dostane bo napisałam wszystko jak w książce. On mi daje to do ręki, a ja o mało nie zemdlałam jak widzę, tą dwóję... I to jeszcze minus!
Idę do niego i się pytam dlaczego, a on mi zaczyna się pluć, że brutalnie wszystko z książki przepisałam.
No myślałam, że mu zdzielę przez ten łeb..!
To po co do cholery mówi nam żebyśmy się z książki uczyli jak później tego nie uznaję?! Ja się pytam ?! Kto tak do jasnej ciasnej robi ?!
Ale to nic... W środę, kolejny "niezapowiedziany sprawdzian", który był zapowiedziany i może to jakoś poprawie...
Bo inaczej się nie da, gdyż, on mówi, że kartkówke można poprawić tylko dobrą oceną z następnej...
CHORE!!
No ale nic... Trzeba z tym żyć : P
Jestem coraz w lepszej formie do złosliwych ripost... Nie wiem czy to przez szkołę, czy myśl, że uczynie świat lepszym. jeśli chodź raz powiem coś złośliwego, tym debilom, ale czuje się spełniona !
Hahahah...!
Psuje sobie tym życie, no ale co zrobić jak nie potrafię ugryźć się w język jak te śmiecie powiedzą głupiego, co zdarza im się coraz częściej...
Ehh...
Co to dla nas bohaterów?
No właśnie...
O!
Nie wiem czy wspominałam w poprzedniej notce, ale pewnie ta, że słucham trochę rocka... Niestety, a może i stety, nie ograniczam się do jednego gatunku muzyki i przez pewien już czas choruje na jeden zespół...
Pewnie mnie za to znienawidzicie... Przynajmniej niektórzy, ale tak...
Słucham One Direction...
Ta wiem, jestem dziwna...
Sama się sobie dziwie, ale nie mogę...
Według mnie niektóre piosenki mają naprawdę fajne, więc jak nie trudno się domyśleć, że już szaleje za ich najnowszym singlem Live While We're Young... I słowo daje, za to też się nienawidzę....
Ale do cholery... ja też moge mieć coś z życia nie ?
No dobra teraz przegięłam....
Ale co tam...
Na początku myślałam, że mi to wszystko szybko minie, a tu już chyba ze 2 miesiące taka schorowana chodzę...
Na szczęście już na widok tych pięciu mord nie pojawia mi się, tak szybko, banan na twarzy, więc jestem na dobrej drodze : P
Myślę, że jutro, lub w sobotę napiszę coś jeszcze, ale teraz nawet nie chce mi się myśleć...
Bay!
niedziela, 9 września 2012
09-09-2012
Hey!
Dawno nie pisałam...
Ale to nie moja wina!
Po prostu nie miałam internetu!
I szczerze mówiąc nie wiem czy ktoś mnie będzie obwiniał o to że się nie odzywam, ale w każdym bądź razie przepraszam!
U mnie bez zmian...
Zaczęła się szkoła, więc zaczęły się nerwy, co wiąże się z tym, iż znowu schudnę.
Ale tam...
Najwyżej znów będę wyglądać jak chodząca anoreksja ...
Hahah...
No nic...
Jako, że uczęszczam (:D) teraz do 3 gimnazjum, mój rocznik jest najstarszy w szkole.
Jeee...!
Mam wrażenie, że pierwszaki, które mnie mijają się mnie boją...
Ale być może to tylko, wrażenie...
Oczywiście dali mi ch*jowy plan lekcji i zaraz we wtorek miałam lekcję z moją kochaną panią od polskiego, a na deser fizykę z dyrektorem.
Nie ma co...
Żyć nie umierać...
Ale jakoś przez to wszystko przebrnęłam i jak na razie jest dobrze...
Za tydzień kartkówka z ostatniej lekcji...
Z resztą wszyscy nauczyciele tak tróją...!
To był dopiero pierwszy tydzień, a już mnie głowa boli jak wspominają o tych pie...... testach...
Mam już grom nauki, a jak zawsze nic mi się nie chce!
Moje podejście do nauki jest raczej sceptyczne i prędko się nie zmieni.
No ale trzeba zacisnąć pięści i wsiąść się do roboty...
Ta...
Łatwiej napisać trudniej zrobić...
Ważne, że w szkole są przerwy, na których dzieje się więcej niż równania na tablicy w sali matematycznej.
Czy to zdanie ma sens...?
Pewnie nie, no ale czy którekolwiek z tych które napisałam je ma ?
W czwartek na niemieckim tylko trzy osoby miały książki (i żadną z tych osób nie byłam ja!) więc babka (swoją drogą jej nie lubię, jest wredna i wkurzająca) podzieliła nas na trzy grupy i ja akurat (szczęście normalnie!) trafiłam do grupy z samymi chłopakami !
Oczywiście moje szczęście musiało dorzucić jeszcze jednego, który ciągle się na mnie gapi, ale o nim to może kiedy indziej wam napiszę...
To nie jest notka na tak późną porę, bo później będę mieć koszmary... Hahaa...
Nie no, po prostu chłopak się we mnie zakochał, czego zupełnie nie pojmuję, przecież ja jestem brzydka, i tyle...
Ale "naszą"... Eeee... "Historię" przybliżę wam kiedy indziej...
No i czułam jak wlepia we mnie te gały, no to ja oczywiście burak jak nie wiem i zaczęłam mazać po zeszycie i jeszcze ten sposzczegawczy debil, jego przyjaciel od siedmiu boleści powiedział, cytuje "Hehe... Gabryśka pewnie czuje się niezręcznie, że tak z chłopakami...."
Miałam mu ochotę powiedzieć "Nie, no co ty! W lepszym towarzystwie nie byłam nigdy".
Już nawet gromadziłam niezbędne ilości sarkazmu, ale niestety musiała odezwać się babka od niemca...
Czy wspominałam już, że jej nie lubię?
No więc tylko posłałam mu wzrok mówiący "Nagrabiłeś sobie kolego" i zajęłam się mazaniem po tym zeszycie.
Modliłam się o dzwonek i kiedy w końcu zadzwonił pierwsza wyszłam z sali...
Jutro poniedziałek...
Normalnie kocham ten dzień, który zaczynam z językiem angielskim, następnie 45 minut na niemieckim, a na deser polski, na którym z kochanym Downem mamy przedstawiać jakieś powalone kawiarenki na rozpoczęcie działu...
Jako, że jest to okres dwudziestolecia międzywojennego, będę spała z wałkami na głowie, aby mieć kręcone włosy...
Świetnie...
Już mam cały łeb z wałków i oczywiście musi mnie swędzić...
Ehh...
No dobra kończę, bo mnie siostrunie wołają ...
: P
Do Napisania :***
Dawno nie pisałam...
Ale to nie moja wina!
Po prostu nie miałam internetu!
I szczerze mówiąc nie wiem czy ktoś mnie będzie obwiniał o to że się nie odzywam, ale w każdym bądź razie przepraszam!
U mnie bez zmian...
Zaczęła się szkoła, więc zaczęły się nerwy, co wiąże się z tym, iż znowu schudnę.
Ale tam...
Najwyżej znów będę wyglądać jak chodząca anoreksja ...
Hahah...
No nic...
Jako, że uczęszczam (:D) teraz do 3 gimnazjum, mój rocznik jest najstarszy w szkole.
Jeee...!
Mam wrażenie, że pierwszaki, które mnie mijają się mnie boją...
Ale być może to tylko, wrażenie...
Oczywiście dali mi ch*jowy plan lekcji i zaraz we wtorek miałam lekcję z moją kochaną panią od polskiego, a na deser fizykę z dyrektorem.
Nie ma co...
Żyć nie umierać...
Ale jakoś przez to wszystko przebrnęłam i jak na razie jest dobrze...
Za tydzień kartkówka z ostatniej lekcji...
Z resztą wszyscy nauczyciele tak tróją...!
To był dopiero pierwszy tydzień, a już mnie głowa boli jak wspominają o tych pie...... testach...
Mam już grom nauki, a jak zawsze nic mi się nie chce!
Moje podejście do nauki jest raczej sceptyczne i prędko się nie zmieni.
No ale trzeba zacisnąć pięści i wsiąść się do roboty...
Ta...
Łatwiej napisać trudniej zrobić...
Ważne, że w szkole są przerwy, na których dzieje się więcej niż równania na tablicy w sali matematycznej.
Czy to zdanie ma sens...?
Pewnie nie, no ale czy którekolwiek z tych które napisałam je ma ?
W czwartek na niemieckim tylko trzy osoby miały książki (i żadną z tych osób nie byłam ja!) więc babka (swoją drogą jej nie lubię, jest wredna i wkurzająca) podzieliła nas na trzy grupy i ja akurat (szczęście normalnie!) trafiłam do grupy z samymi chłopakami !
Oczywiście moje szczęście musiało dorzucić jeszcze jednego, który ciągle się na mnie gapi, ale o nim to może kiedy indziej wam napiszę...
To nie jest notka na tak późną porę, bo później będę mieć koszmary... Hahaa...
Nie no, po prostu chłopak się we mnie zakochał, czego zupełnie nie pojmuję, przecież ja jestem brzydka, i tyle...
Ale "naszą"... Eeee... "Historię" przybliżę wam kiedy indziej...
No i czułam jak wlepia we mnie te gały, no to ja oczywiście burak jak nie wiem i zaczęłam mazać po zeszycie i jeszcze ten sposzczegawczy debil, jego przyjaciel od siedmiu boleści powiedział, cytuje "Hehe... Gabryśka pewnie czuje się niezręcznie, że tak z chłopakami...."
Miałam mu ochotę powiedzieć "Nie, no co ty! W lepszym towarzystwie nie byłam nigdy".
Już nawet gromadziłam niezbędne ilości sarkazmu, ale niestety musiała odezwać się babka od niemca...
Czy wspominałam już, że jej nie lubię?
No więc tylko posłałam mu wzrok mówiący "Nagrabiłeś sobie kolego" i zajęłam się mazaniem po tym zeszycie.
Modliłam się o dzwonek i kiedy w końcu zadzwonił pierwsza wyszłam z sali...
Jutro poniedziałek...
Normalnie kocham ten dzień, który zaczynam z językiem angielskim, następnie 45 minut na niemieckim, a na deser polski, na którym z kochanym Downem mamy przedstawiać jakieś powalone kawiarenki na rozpoczęcie działu...
Jako, że jest to okres dwudziestolecia międzywojennego, będę spała z wałkami na głowie, aby mieć kręcone włosy...
Świetnie...
Już mam cały łeb z wałków i oczywiście musi mnie swędzić...
Ehh...
No dobra kończę, bo mnie siostrunie wołają ...
: P
Do Napisania :***
sobota, 1 września 2012
01-09-2012
Hey!
No tak, zawaliłam sprawę i wczoraj nic nie napisałam, ale po prostu nie miałam siły.
Musiałam wstać o ósmej rano, zjeść śniadanie i zapierniczać na busa, a później spędziłam upojne trzy godziny na próbie z moją kochaną wychowawczynią.
Widziałam ją zaledwie kilka razy, a już rzygać mi się chce, gdy widzę jej gębę.
Nie ogarniam tej kobiety!
Zanim zaczęła się próba, najpierw musiałyśmy z dziewczynami poznosić krzesełka i ławki na sale, wyprasować jakieś prześcieradła, czy co to tam jest, ponaklejać na drzwiach klas, plakietki (wiecie: klasa 3c wychowawca...),a i jeszcze pani J. musiała sobie pogadać z pół godziny z innymi nauczycielami o jakich piep.... dachach (?)!
Chore!
O dziwo była w dobrym humorze i się mnie nie czepiała.
Święto normalnie...
Co nie znaczy, że mnie nie denerwowała.
Czego zawsze ja musze chodzić po całej szkole i wszystkiego szukać?!
Pytam się?!
Gdyby nie dziewczyny na pewno bym jej przywaliła...
No dobra, przeginam.
Przynajmniej się trochę pośmiałam.
Co jak co, ale dziewczyn z klasy bym nie zamieniła na żadne inne!
Po wyjściu ze szkoły musiałam godzinę czekać na busa, ale Ag dotrzymała mi towarzystwa.
Pośmiałyśmy się, obgadywałyśmy ludzi, plotkowałyśmy... Norma :D
Jak wróciłam do domu zjadłam obiad, a o pierwszej umówiłam się z W. na pizze.
No to posiedziałyśmy tam z godzinkę pogadałyśmy, pośmiałyśmy się.
Normalnie myślałam, że padnę jak poszła płacić i zaczęła wiwijać dziki taniec przy ladzie...
Hahaha!
Ja tam normalnie leżałam na tym stoliku.
Później pojechałyśmy do mnie. Niby jestem przyzwyczajona jak ktoś dużo gada, bo Agacie to się buzia nie zamyka, ale jak ona zaczęła to normalnie...
Dwa razy więcej informacji w dwa razy krótszym czasie...
*Zachichotała*
Masakra.
Na szczęście żadnego zgasa nie złapałam, więc było dobrze.
Kiedy w. pojechała poszłam odwiedzić tą Podłą Kreaturę.
Na szczęście czuje się już coraz lepiej.
Opowiadała mi jak to było w szpitalu.
Mówiła, że była taka jedna dziewczyna co też szła na tą operację kręgosłupa i przed operacją dostała tego "Głupiego Jasia" i on zaczął działać zanim na sale ją zawieźli, drzwi na korytarz otwarte, pielęgniarki siedzą u siebie, a ta się drze: "Ja pozwę te pielęgniarki!"
Haha!
Ogólnie teraz jej się nudzi, no bo ma jeszcze szwy i nie za bardzo może chodzić, a co dopiero coś robić, więc siedzi jak ten kołek przed telewizorem.
Szkoda mi jej, ale dla niej to wszystko ma też plusy, bo dzięki operacji urosła o całe 4 cm.
Dzisiaj nic ciekawego się nie wydarzyło, prócz tego, że się znowu nie wyspałam, ale trzeba się zacząć przyzwyczajać...
Niestety jest już wrzesień i szkołę czas zacząć, a to niestety się wiąże z rannym wstawaniem i nauką.
To by było na tyle.
Może napiszę coś w piątek.
Pewnie do tego czasu ci idioci zdążą mnie zdenerwować więc...
Tyle!
Pa!
No tak, zawaliłam sprawę i wczoraj nic nie napisałam, ale po prostu nie miałam siły.
Musiałam wstać o ósmej rano, zjeść śniadanie i zapierniczać na busa, a później spędziłam upojne trzy godziny na próbie z moją kochaną wychowawczynią.
Widziałam ją zaledwie kilka razy, a już rzygać mi się chce, gdy widzę jej gębę.
Nie ogarniam tej kobiety!
Zanim zaczęła się próba, najpierw musiałyśmy z dziewczynami poznosić krzesełka i ławki na sale, wyprasować jakieś prześcieradła, czy co to tam jest, ponaklejać na drzwiach klas, plakietki (wiecie: klasa 3c wychowawca...),a i jeszcze pani J. musiała sobie pogadać z pół godziny z innymi nauczycielami o jakich piep.... dachach (?)!
Chore!
O dziwo była w dobrym humorze i się mnie nie czepiała.
Święto normalnie...
Co nie znaczy, że mnie nie denerwowała.
Czego zawsze ja musze chodzić po całej szkole i wszystkiego szukać?!
Pytam się?!
Gdyby nie dziewczyny na pewno bym jej przywaliła...
No dobra, przeginam.
Przynajmniej się trochę pośmiałam.
Co jak co, ale dziewczyn z klasy bym nie zamieniła na żadne inne!
Po wyjściu ze szkoły musiałam godzinę czekać na busa, ale Ag dotrzymała mi towarzystwa.
Pośmiałyśmy się, obgadywałyśmy ludzi, plotkowałyśmy... Norma :D
Jak wróciłam do domu zjadłam obiad, a o pierwszej umówiłam się z W. na pizze.
No to posiedziałyśmy tam z godzinkę pogadałyśmy, pośmiałyśmy się.
Normalnie myślałam, że padnę jak poszła płacić i zaczęła wiwijać dziki taniec przy ladzie...
Hahaha!
Ja tam normalnie leżałam na tym stoliku.
Później pojechałyśmy do mnie. Niby jestem przyzwyczajona jak ktoś dużo gada, bo Agacie to się buzia nie zamyka, ale jak ona zaczęła to normalnie...
Dwa razy więcej informacji w dwa razy krótszym czasie...
*Zachichotała*
Masakra.
Na szczęście żadnego zgasa nie złapałam, więc było dobrze.
Kiedy w. pojechała poszłam odwiedzić tą Podłą Kreaturę.
Na szczęście czuje się już coraz lepiej.
Opowiadała mi jak to było w szpitalu.
Mówiła, że była taka jedna dziewczyna co też szła na tą operację kręgosłupa i przed operacją dostała tego "Głupiego Jasia" i on zaczął działać zanim na sale ją zawieźli, drzwi na korytarz otwarte, pielęgniarki siedzą u siebie, a ta się drze: "Ja pozwę te pielęgniarki!"
Haha!
Ogólnie teraz jej się nudzi, no bo ma jeszcze szwy i nie za bardzo może chodzić, a co dopiero coś robić, więc siedzi jak ten kołek przed telewizorem.
Szkoda mi jej, ale dla niej to wszystko ma też plusy, bo dzięki operacji urosła o całe 4 cm.
Dzisiaj nic ciekawego się nie wydarzyło, prócz tego, że się znowu nie wyspałam, ale trzeba się zacząć przyzwyczajać...
Niestety jest już wrzesień i szkołę czas zacząć, a to niestety się wiąże z rannym wstawaniem i nauką.
To by było na tyle.
Może napiszę coś w piątek.
Pewnie do tego czasu ci idioci zdążą mnie zdenerwować więc...
Tyle!
Pa!
czwartek, 30 sierpnia 2012
30-08-2012
Hey!
Jak mija wam ostatni tydzień wakacji?
Ja mam taką zapierduche, że nie wiem jaki jest dzisiaj dzień.
W poniedziałek, było w miarę normalnie, ale od wtorku...
Ugh...
Zaczęły się próby na rozpoczęcie roku, więc muszę co dziennie jeździć do szkoły, a jeszcze moja "kochana" pani wychowawczyni się na mnie uwzięła i z milion razy musiałam powtarzać jedną kwestie. Normalnie żyć nie umierać..!
Jutro też muszę jechać, ale po południu będzie zianie, bo przyjeżdża do mnie koleżanka.
Ale będę zgasy łapała...
Podła Kreatura wróciła wczoraj ze szpitale, dzięki Bogu cała i zdrowa.
Operacja się udała i teraz będzie chodziła prosta jakby miała kij w dupie XD. Ale głupio, bo przez dwa tygodnie nie będzie jej w szkole, a ja bez niej zginę...
Tak więc, kochana M. wracaj do zdrowia, bo bez ciebie jestem jak bez drugiej połowy.
Ale dzisiaj mam piękne porównania...
Dzisiaj kupiłam zeszyty do szkoły... Masakra...
No ale trzeba mieć w czym rysować na nudnej matematyce, czy religii, tak więc nie jest źle.
Jak pewnie większość osób, z tak samo popapranym mózgiem jak ja, wie, iż dzisiaj One Direction zrobili trzy filmiki.
Możecie się śmiać, lub nie, ale je oglądnęłam i z czystym sumieniem mogę się przyznać, że im zazdroszczę i to w cholerę.
Zazdroszczę im tego, iż mimo, że przed rozpoczęciem swojej kariery nie znali się, ba nie mieli o sobie pojęcia, a teraz po, bodajże, dwóch latach współpracy zachowują się jakby znali się od wieków. Myślę, że każdy chciałby takiego przyjaciela, z którym można się pośmiać, pogadać, a nawet pomilczeć i to wszystko sprawiałoby, że bylibyśmy szczęśliwi i wydaje mi się, że tak jest w ich przypadku, chociaż nie myślę żeby oni kiedykolwiek milczeli, pewnie nawet gadają przez sen. Oni pomimo tego, że się nie znali potrafili się zaprzyjaźnić przez te kilka tygodni, które spędzili w programie i to nie była taka przyjaźń na "łapu capu". ni nie dość, że czują się w swoim towarzystwie dobrze i nie przeszkadza im, że ten jest taki, drugi owaki, a trzeciego w ogóle nie ma, tolerują się, a przy tym robią to co lubią, co sprawia im ogromną przyjemność - tworzą muzykę (i uszczęśliwiają parę milionów nastolatek swoimi ładnymi mordami). Nawiązali ze sobą taką więź, że teraz na pewno trudno ją zerwać, a co dopiero doszczętnie zniszczyć.
Ja im tego zazdroszczę, bo będąc jeszcze malutkim czteroletnim brzdącem miałam przjaciółke. Świata poza sobą nie widziałyśmy i trzeba było jedną od drugiej odciągać. Mijały lata, poszłyśmy do szkoły, nawet nauczycielki nazywały nas "papużki nierozłączki". Kiedy miałyśmy iść do trzeciej klasy, ona wyjechała do Irlandii. Co roku przyjeżdżała na wakacje, dzwoniła, nawet pisałyśmy do siebie listy, ale przez ostatnie dwa lata coś się popsuło...
Nie "popsuło" to złe słowo.
Hmm... Ona zaczęła chodzić tam na imprezy, pić, ale na szczęście z umiarem. Kiedy rok temu przyjechała na wakacje nie miałyśmy za bardzo o czym gadać, ale mimo to spotykałyśmy się, trochę żartowałyśmy, chciała mnie zeswatać ze swoim kolegą, co (dzięki Bogu) jej nie wyszło. Po prostu jakoś się dogadywałyśmy.
Kiedy przyjechała w tym roku, nawet jej się gęby nie chciało otworzyć. Próbowałam jakoś zacząć rozmowę, ale z nią się nie dało, zawszę było tylko "no", "yhy", "nie", a jakby tego było mało widziałam się z nią raptem cztery razy, nie miała czasu. Za to dla swoich kolegów, z którymi mogła sobie pobić, miała zawsze czas.
Nie wiem czy ja jestem teraz taka nudna, czy już nie chce mieć nic ze mną do cznienia, bo co do tego iż ona się zmieniła nie mam wątpliwości.
Chciałabym, żeby było tak jak dawniej, ale ona też musi chcieć, a do tego raczej nie okazuje chęci.
No dobra dość użalania się nad sobą!
W końcu życie jest okrutne i daje po mordzie, ale także daje nadzieje, więc nic innego mi nie pozostaje.
Także zazdroszczę tym jednojajowym głąbą, że są tak ze sobą zżyci i życzę im, żeby ich więź się nigdy nie rozwaliła, nawet kiedy już nie będą zespołem.
Zaraz muszę iść umyć łeb, bo jutro znowu trzeba zapie.... do tej szkoły i spotkać się z moją kochaną wychowawczynią...
Tak się za niąs tęskniłam przez te kilka godzin, że normalnie nie wiem...
...
Jak ja uwielbiam moje sarkastyczne wypowiedzi ...
Och... To życie.
*Zachichotała*
Pewnie napisze coś jeszcze jutro i opisze jak wypadła moja herbatka z Panią J. i przypały z W. (Tak koleżanka co jutro przyjedzie).
Na dzisiaj to tyle. Jak zawsze przepraszam za błędy w powyższym tekście, ale jak wiecie, z ortografi (i nie tylko) jestem do dupy, ale się staram.
Hahaha...!
Do Jutra :***
Jak mija wam ostatni tydzień wakacji?
Ja mam taką zapierduche, że nie wiem jaki jest dzisiaj dzień.
W poniedziałek, było w miarę normalnie, ale od wtorku...
Ugh...
Zaczęły się próby na rozpoczęcie roku, więc muszę co dziennie jeździć do szkoły, a jeszcze moja "kochana" pani wychowawczyni się na mnie uwzięła i z milion razy musiałam powtarzać jedną kwestie. Normalnie żyć nie umierać..!
Jutro też muszę jechać, ale po południu będzie zianie, bo przyjeżdża do mnie koleżanka.
Ale będę zgasy łapała...
Podła Kreatura wróciła wczoraj ze szpitale, dzięki Bogu cała i zdrowa.
Operacja się udała i teraz będzie chodziła prosta jakby miała kij w dupie XD. Ale głupio, bo przez dwa tygodnie nie będzie jej w szkole, a ja bez niej zginę...
Tak więc, kochana M. wracaj do zdrowia, bo bez ciebie jestem jak bez drugiej połowy.
Ale dzisiaj mam piękne porównania...
Dzisiaj kupiłam zeszyty do szkoły... Masakra...
No ale trzeba mieć w czym rysować na nudnej matematyce, czy religii, tak więc nie jest źle.
Jak pewnie większość osób, z tak samo popapranym mózgiem jak ja, wie, iż dzisiaj One Direction zrobili trzy filmiki.
Możecie się śmiać, lub nie, ale je oglądnęłam i z czystym sumieniem mogę się przyznać, że im zazdroszczę i to w cholerę.
Zazdroszczę im tego, iż mimo, że przed rozpoczęciem swojej kariery nie znali się, ba nie mieli o sobie pojęcia, a teraz po, bodajże, dwóch latach współpracy zachowują się jakby znali się od wieków. Myślę, że każdy chciałby takiego przyjaciela, z którym można się pośmiać, pogadać, a nawet pomilczeć i to wszystko sprawiałoby, że bylibyśmy szczęśliwi i wydaje mi się, że tak jest w ich przypadku, chociaż nie myślę żeby oni kiedykolwiek milczeli, pewnie nawet gadają przez sen. Oni pomimo tego, że się nie znali potrafili się zaprzyjaźnić przez te kilka tygodni, które spędzili w programie i to nie była taka przyjaźń na "łapu capu". ni nie dość, że czują się w swoim towarzystwie dobrze i nie przeszkadza im, że ten jest taki, drugi owaki, a trzeciego w ogóle nie ma, tolerują się, a przy tym robią to co lubią, co sprawia im ogromną przyjemność - tworzą muzykę (i uszczęśliwiają parę milionów nastolatek swoimi ładnymi mordami). Nawiązali ze sobą taką więź, że teraz na pewno trudno ją zerwać, a co dopiero doszczętnie zniszczyć.
Ja im tego zazdroszczę, bo będąc jeszcze malutkim czteroletnim brzdącem miałam przjaciółke. Świata poza sobą nie widziałyśmy i trzeba było jedną od drugiej odciągać. Mijały lata, poszłyśmy do szkoły, nawet nauczycielki nazywały nas "papużki nierozłączki". Kiedy miałyśmy iść do trzeciej klasy, ona wyjechała do Irlandii. Co roku przyjeżdżała na wakacje, dzwoniła, nawet pisałyśmy do siebie listy, ale przez ostatnie dwa lata coś się popsuło...
Nie "popsuło" to złe słowo.
Hmm... Ona zaczęła chodzić tam na imprezy, pić, ale na szczęście z umiarem. Kiedy rok temu przyjechała na wakacje nie miałyśmy za bardzo o czym gadać, ale mimo to spotykałyśmy się, trochę żartowałyśmy, chciała mnie zeswatać ze swoim kolegą, co (dzięki Bogu) jej nie wyszło. Po prostu jakoś się dogadywałyśmy.
Kiedy przyjechała w tym roku, nawet jej się gęby nie chciało otworzyć. Próbowałam jakoś zacząć rozmowę, ale z nią się nie dało, zawszę było tylko "no", "yhy", "nie", a jakby tego było mało widziałam się z nią raptem cztery razy, nie miała czasu. Za to dla swoich kolegów, z którymi mogła sobie pobić, miała zawsze czas.
Nie wiem czy ja jestem teraz taka nudna, czy już nie chce mieć nic ze mną do cznienia, bo co do tego iż ona się zmieniła nie mam wątpliwości.
Chciałabym, żeby było tak jak dawniej, ale ona też musi chcieć, a do tego raczej nie okazuje chęci.
No dobra dość użalania się nad sobą!
W końcu życie jest okrutne i daje po mordzie, ale także daje nadzieje, więc nic innego mi nie pozostaje.
Także zazdroszczę tym jednojajowym głąbą, że są tak ze sobą zżyci i życzę im, żeby ich więź się nigdy nie rozwaliła, nawet kiedy już nie będą zespołem.
Zaraz muszę iść umyć łeb, bo jutro znowu trzeba zapie.... do tej szkoły i spotkać się z moją kochaną wychowawczynią...
Tak się za niąs tęskniłam przez te kilka godzin, że normalnie nie wiem...
...
Jak ja uwielbiam moje sarkastyczne wypowiedzi ...
Och... To życie.
*Zachichotała*
Pewnie napisze coś jeszcze jutro i opisze jak wypadła moja herbatka z Panią J. i przypały z W. (Tak koleżanka co jutro przyjedzie).
Na dzisiaj to tyle. Jak zawsze przepraszam za błędy w powyższym tekście, ale jak wiecie, z ortografi (i nie tylko) jestem do dupy, ale się staram.
Hahaha...!
Do Jutra :***
sobota, 25 sierpnia 2012
25-08-2012
Hey!
Co słychać?
Mam nadzieje, że te ostatnie dni wakacji wykorzystujecie lepiej niż ja - siedząc 24 na dobę przed komputerem...
No ale co ja poradzę na to, że się nudzę?
Nie mam z kim wychodzić, bo ta Podła Kreatura jest w szpitalu, a Fafik i Ciapek leczą kaca lub nie wiadomo co robią, a do Merry nie ma mnie kto zawieść, tak więc siedzę i zbijam bąki.
Z tych nudów zaczęłam pisać nowe opowiadanie, ale i tak jest do dupy, rozwiązałam ćwiczenia do biologi...
Tak wiem, mam coś z głową...
Boże powinnam się leczyć!
Od ostatniej notki nic się nie zmieniło.
Jak widać moje życie towarzyskie jest tak bujne jak włosy na głowie mojego wujka, których nie ma. Ale ma to też swoje plusy, bo..
Hmm...
...
Nie, to nie ma plusów.
O dziwo nie przytrafiło mi się nic kompromitującego, ale spokojnie! Jutro do mamy przyjeżdża jakaś koleżanka, w tedy pewnie wszystko nadrobię.
Dzisiaj w domu była wielka zapierducha.
Rano trzeba było posprzątać, a później zaczęło się robienie placków, sałatek i innych dziadostw.
Dopiero koło piątej można było sobie klapnąć, ale i tak co chwile było "Gabrysiu...!", a musicie wiedzieć, że jak mama się zadrze to cały dom, razem z fundamentami się trzęsie, tak więc kilka razy spadłam z łóżka i to wcale nie jest śmieszne!
Będzie kilka siniaków, ale co tam... Przynajmniej będę miała jakąś pamiątkę z wakacji.
Wczoraj była burza.
Myślałam, że zwariuje ze strachu.
Na szczęście miałam miśka... Tak śpię z miśkiem. Jest to Jednorożec, którego dostałam od przyjaciółki. Nazywa się Liam Pegaz Miś i bardzo go kocham :D
Mimo, że jest to Jednorożec, nie mam świra na jego punkcie, tak jak Jola Rutowicz, czy jak tam ona ma...
A wracając do burzy, to odcięli światło i wieczór był przekichany.
Od ostatniej notki moja Liamofobia się pogłębiła i gdy tylko widze zdjęcie tego cholernie przytojnego idioty z One Direction, na twarz wychodzi mi wielki banan i chyba cudem powstrzymuje się od nieślinienia.
Nie no, aż tak źle ze mną nie jest, ale bywało lepiej.
Pocieszam się tym, że za niedługo mi przejdzie... Albo i nie.
Warto mieć nadzieje.
Ale kiedy dowiedziałam, się że napisali bezpośrednio do polskich fanek to o mało nie padłam z wrażenie...
Kurde...
Ze mną na prawdę jest źle!
Cholera!
Musze się wysłać na jakieś leczenie...
Albo przestać siedzieć tyle na Kotku...
A tak zmieniając temat, ostatnio kupiłam sobie dwie książki - "Akademia Mroku."
Nawet fajne, ale jakoś nie mają tego czegoś...
Jak już wspomniałam nałogowo siedzę na Kotku i czytam te wszystkie głupoty. nie jest tego tak dużo, ale, dzięki Bogu, na tej stronie są jeszcze blogi, które dostarczają mojej głowie niezbędnych głupot.
Zepsułam słuchawki od iPoda... Już chyba czwarte i teraz muszę wybulić na następne.
Ale to nie moja wina!
Po prostu te słuchawki są dla mnie za słabe i źle spełniają próby na jakie zostają, narażone.
Za piosenkami jako tako się nie rozglądałam, ale pewnie to się wkrótce zmieni...
Założyłam sobie Twittera!
Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale gdy tylko znalazłam koleżankę z klasy i zaczęłam się z nią na nim kłócić (oczywiście wygrałam!), ten portal ma dla mnie idealne zastosowanie.
Czy wspominałam, że mi się nudzi?
Zaraz umrę!
Czego nic się nie dzieje?!
Nie ma tego Świra i nie mam się z kim kłócić!
UGH!!
Nawet GG świeci pustkami!
Czy każdy ma ciekawe zajęcie prócz mnie?!
No dobra debilu, ogarnij się!
Wdech, wydech, wdech, wydech...
Jestem jak nowo narodzona...
Hihi!
I dalej tak samo głupia..
Ehh.. Nie ma co się oszukiwać...
No dobra.
Jak na dzisiaj to by było na tyle. W sumie nic ciekawego nie napisałam, ale jak przyjdze mi cos do głowy to wam szczele coś fajnego... O ile w ogóle ktoś to czyta...
Tak czy siak, przepraszam za błędy ortograficzne w powyższym tekście i ...
Dobranoc!
Co słychać?
Mam nadzieje, że te ostatnie dni wakacji wykorzystujecie lepiej niż ja - siedząc 24 na dobę przed komputerem...
No ale co ja poradzę na to, że się nudzę?
Nie mam z kim wychodzić, bo ta Podła Kreatura jest w szpitalu, a Fafik i Ciapek leczą kaca lub nie wiadomo co robią, a do Merry nie ma mnie kto zawieść, tak więc siedzę i zbijam bąki.
Z tych nudów zaczęłam pisać nowe opowiadanie, ale i tak jest do dupy, rozwiązałam ćwiczenia do biologi...
Tak wiem, mam coś z głową...
Boże powinnam się leczyć!
Od ostatniej notki nic się nie zmieniło.
Jak widać moje życie towarzyskie jest tak bujne jak włosy na głowie mojego wujka, których nie ma. Ale ma to też swoje plusy, bo..
Hmm...
...
Nie, to nie ma plusów.
O dziwo nie przytrafiło mi się nic kompromitującego, ale spokojnie! Jutro do mamy przyjeżdża jakaś koleżanka, w tedy pewnie wszystko nadrobię.
Dzisiaj w domu była wielka zapierducha.
Rano trzeba było posprzątać, a później zaczęło się robienie placków, sałatek i innych dziadostw.
Dopiero koło piątej można było sobie klapnąć, ale i tak co chwile było "Gabrysiu...!", a musicie wiedzieć, że jak mama się zadrze to cały dom, razem z fundamentami się trzęsie, tak więc kilka razy spadłam z łóżka i to wcale nie jest śmieszne!
Będzie kilka siniaków, ale co tam... Przynajmniej będę miała jakąś pamiątkę z wakacji.
Wczoraj była burza.
Myślałam, że zwariuje ze strachu.
Na szczęście miałam miśka... Tak śpię z miśkiem. Jest to Jednorożec, którego dostałam od przyjaciółki. Nazywa się Liam Pegaz Miś i bardzo go kocham :D
Mimo, że jest to Jednorożec, nie mam świra na jego punkcie, tak jak Jola Rutowicz, czy jak tam ona ma...
A wracając do burzy, to odcięli światło i wieczór był przekichany.
Od ostatniej notki moja Liamofobia się pogłębiła i gdy tylko widze zdjęcie tego cholernie przytojnego idioty z One Direction, na twarz wychodzi mi wielki banan i chyba cudem powstrzymuje się od nieślinienia.
Nie no, aż tak źle ze mną nie jest, ale bywało lepiej.
Pocieszam się tym, że za niedługo mi przejdzie... Albo i nie.
Warto mieć nadzieje.
Ale kiedy dowiedziałam, się że napisali bezpośrednio do polskich fanek to o mało nie padłam z wrażenie...
Kurde...
Ze mną na prawdę jest źle!
Cholera!
Musze się wysłać na jakieś leczenie...
Albo przestać siedzieć tyle na Kotku...
A tak zmieniając temat, ostatnio kupiłam sobie dwie książki - "Akademia Mroku."
Nawet fajne, ale jakoś nie mają tego czegoś...
Jak już wspomniałam nałogowo siedzę na Kotku i czytam te wszystkie głupoty. nie jest tego tak dużo, ale, dzięki Bogu, na tej stronie są jeszcze blogi, które dostarczają mojej głowie niezbędnych głupot.
Zepsułam słuchawki od iPoda... Już chyba czwarte i teraz muszę wybulić na następne.
Ale to nie moja wina!
Po prostu te słuchawki są dla mnie za słabe i źle spełniają próby na jakie zostają, narażone.
Za piosenkami jako tako się nie rozglądałam, ale pewnie to się wkrótce zmieni...
Założyłam sobie Twittera!
Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale gdy tylko znalazłam koleżankę z klasy i zaczęłam się z nią na nim kłócić (oczywiście wygrałam!), ten portal ma dla mnie idealne zastosowanie.
Czy wspominałam, że mi się nudzi?
Zaraz umrę!
Czego nic się nie dzieje?!
Nie ma tego Świra i nie mam się z kim kłócić!
UGH!!
Nawet GG świeci pustkami!
Czy każdy ma ciekawe zajęcie prócz mnie?!
No dobra debilu, ogarnij się!
Wdech, wydech, wdech, wydech...
Jestem jak nowo narodzona...
Hihi!
I dalej tak samo głupia..
Ehh.. Nie ma co się oszukiwać...
No dobra.
Jak na dzisiaj to by było na tyle. W sumie nic ciekawego nie napisałam, ale jak przyjdze mi cos do głowy to wam szczele coś fajnego... O ile w ogóle ktoś to czyta...
Tak czy siak, przepraszam za błędy ortograficzne w powyższym tekście i ...
Dobranoc!
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
20-08-2012
Hey!
Napisałabym wcześniej ale zupełnie nie wiem o czy miałabym pisać (moje życie nie jest tak bardzo ciekawe, ale postaram się dodać notkę jak jestem zła, wtedy może być ciekawie), tak więc może macie jakieś pytania, na które mogłabym wam odpowiedzieć, bo jestem raczej szczerą osobą i nie owijam w bawełnę... Jak zwykle siedzę i słucham muzyki, więc pomyślałam sobie, że mogę wam zdradzić co obecnie znajduje się w moim odtwarzaczu i ewentualnie wam coś polecić.
Musicie wiedzieć, że nie mam ulubionej piosenki i wykonawców, głównie to dlatego, że znam zapewne garstkę zespołów czy wokalistów oraz piosenek, bo trzeba wziąć pod uwagę, że tego jest naprawdę dużo, a wielu wykonawców nie wybiło się do świata show biznesu.
Ogólnie w swoim odtwarzaczu mam około 470 piosenek, nie wiem czy to dużo czy mało, ale na pewno są osoby, które mają tego o wiele więcej.
Moje piosenki są w "zakładce" "Moje najlepsze utwory" i są poukładane alfabetycznie.
Na pierwszej pozycji jest piosenka, której nie słuchałam już bardzo dawno, ale jestem w jakiś sposób do niej przywiązana i jakoś nie mam serca jej stąd usunąć. Jest to The All-American Rejects - Dirty Little Secret. Moja przygoda z tym zespołem była bardzo krótka. Przesłuchałam kilka ich piosenek ale spodobały mi się dwie, może trzy (ale teraz nie pamiętam tytułów, jak coś znajdę na yt to dam znać) - Dirty Little Secret i Gives you hell.
Ten zespół poznałam przez "Glee", tak wiem, niektórzy myślą, że to chała i w ogóle, ale dzięki ekipie z serialu wiele piosenek dostało nowe brzmienie i reklamę. Nie wiem czy natknęłabym się na ten zespół gdyby nie "Glee".
Ogólnie bardziej przepadam za Gives you hell, ale niestety mój komputer nie przejmuje do wiadomości, że chce mieć tą piosenkę w swoim odtwarzaczu.
Następnie jest zespół, o którym chyba słyszał każdy a mianowicie Bon Jovi. Jest to jeden z klasyków rocka i muszę się przyznać, że gdyby moja siostra nie miała fazy na ten zespół nie zinteresowałabym się nim. Wstyd mi za siebie bo mają naprawdę dobre piosenki, z resztą kto nie zna Livin' On A Prayer, It's My Live czy Always.
Następnie mam kilka piosenek Christiny Aguilery. Moim zdaniem jest to bardzo utalentowana kobieta z mega głosem. Kiedy słucham jej piosenek nie mogę wyjść z podziwu. Wkłada serce w to co robi co słychać np. w Hurt czy Beautiful, a kiedy oglądnęłam film z nią w roli głównej to całkowicie mnie rozwaliła wykonaniem Burlesque . Oprócz tego, moim zdaniem, godna polecenia jest jeszcze Ain't No Other Man.
Następna jest piosenka, którą znalazła moja siostra jest to Diane Birch - Rewind. Nie kojarzę jej żadnej innej piosenki, ale jak dla mnie ta jest świetna i ma w sobie to coś.
Później jest kilka piosenek z "Glee" np.: Take Me Or Leave Me z bodajże musicalu RENT, Heat On Me (Nie mam zielonego pojęcia czyja jest ta piosenka), Smooth Criminal Michael Jackson i Shake It Out (również nie jestem pewna kogo).
A teraz jeden z zespołów który bardzo lubię, a mianowicie Hedley. Kocham ich piosenki! Wiem, że tam pisałam, że nie wyróżniam i w ogóle, ale gdy tylko usłyszałam Brave New World, Trip, a przede wszystkim Perfect to normalnie padłam.
Z tym zespołem spotkałam się przeglądając jakieś blogi o "Zmierzchu" i na jednym z nich w tle leciało właśnie Perfect. Od razu ściągnęłam sobie piosenkę i przez najbliższy miesiąc siedziałam i śpiewałam (co słabo mi wychodziło(strasznie nisko)) I'm not perfect... Dopiero kiedy kładłam się spać to się zamykałam.
Niedawno znów przesłuchałam wszystkich ich piosenek (51). Nie wszystkie mi się podobają, ale jest kilka naprawdę dobrych, bez których moje życie było by puste. Oprócz tych trzech ściągniętych mam jeszcze 321, Gunnin', On My Own, Scream i Carry On.
Oczywiście moja lista nie była by pełna gdybym nie wspomniała o Use Somebody Kings Of Leon i New Divide Linkin Park.
Następnie mam jedną piosenkę Łez - Anastazja, jestem, która jest świetna. Oczywiście znam więcej ich piosenek, ale jakoś ta mi najbardziej leży. Ale teraz sobie włączyłam ich piosenki, jak jeszcze śpiewała Ania Wyszkoni, teraz na przykład słucham Jestem Jaka Jestem, a jeszcze przedtem Opowiem Wam jej Historię. Już zapomniałam jakie mają fajne piosenki.
Później mam kilka piosenek Maroon5 w tym This Love (<3).
Iiii...!
My Chemical Romance!
Uwielbiam ten zespół!
Natrafiłam na niego na yt, nawet nie wiem jak, chyba jakieś wycinki z DragonBall'a oglądałam i leciało w tle Teenagers i od razu się w niej zakochałam. Moją drugą miłością z ich utworów jest I'm Not Okay (I Promise), w ogóle teledysk i cała reszta mnie rozbraja. Nie gorsze jest też Na Na Na, które również uwielbiam. Moim zdaniem ich szybkie piosenki są lepsze od tych wolnych, ale Sing się do tego nie zalicza. Moja przygoda z tym zespołem rozpoczęła się całkiem nie dawno i jakoś nie miałam czasu przesłuchać ich reszty piosenek, ale obiecuje, że gdy to zrobię może coś o nich napisze.
Następnie są dwie piosenki Niceblack: When We Stand Together i How You Remind Me. Kiedyś miałam więcej ich piosenek, ale najzwyczajniej w świecie mi się znudziły i przetrwały tylko te dwie. Wiem, ze teraz mieli kilka nowych piosenek w tym Lullaby.
Oczywiście Nirvana i...
...,
One Direction!
Taa... To dziwne, że w moim odtwarzaczu zaraz po genialnym rockowym zespole jest hmm... Brytyjski boysband, ale... ja tego nie układałam!
Ogólnie jestem trochę zmieszana jeżeli chodzi o One Direction. Podobają mi się zaledwie trzy ich piosenki i kilka coverów i to nie jest What Makes You Beautiful , czy Moments, które jak dla mnie jest beznadziejnie, a One Thing, More Than This i Up All Night . A z coverów Torn, Grenade i I'm Yours&Wonderwall.
Nie wiem czy ja sobie ściągnęłam takie feralne wersje czy jak, ale wydaje mi się, że te kilka piosenek jas słabo nagranych.
Nie wiem, nie wnikam, ale jeżeli te piosenki są naprawdę tak nagrane to chyba powinni pogadać ze swoim managerem.
Ogólnie nie piosenki nie porwały mnie tak bardzo jak widok tych pięciu chłopaków. Widać po nich, że są zadufanymi w sobie dupkami, co mnie trochę odpycha, ale te kilka piosenek, które wymieniłam są według mnie najlepsze.
Następnie jest mój, kolejny ukochany zespół - Paramore.
Uwielbiam głos Hayley i to w jaki sposób go wykorzystuje.
Moimi ulubionymi piosenkami tego zespołu są: Ignorance, Misery Business, Brick By Boring Brick, crushcrushcrush, That's What You Get i Playing God i chyba nigdy w życiu mi się nie znudzą.
No i teraz The Pretty Reckless. Ten zespół poznałam podczas oglądania "Plotkary", bo właśni w ty serialu grała wokalistka Taylor Momsen.
A teraz piosenki: My Medicine, Miss Nothing, Hit Me Like A Man, Make Me Wanna Die, Just Tonight i cover Wonderwall.
Teraz "przedstawię" wam zespół, o którym powiedziała mi jedna z moich przyjaciółek, a mianowicie Three Days Grace. Na początku nie byłam pewna co do tego co myślę na temat tych piosenek, ale kiedy usłyszałam te gitary w Break coś mnie wzięło i za każdym kiedy słyszę tę piosenkę nosi mnie po całym domu, z resztą nie tylko tą. Mają wiele dobrych piosenek, ale te polecam w szczególności: The Good Life, Riot, I Hate Everything About You, Pain, Never Too Late.
I ostatnia piosenka na mojej liście (jak na razie) jest Jessica Jean - Black Box. Ona jest najnowsza jeżeli chodzi o tę listę wszystkich piosenek, które wam podałam. Ogólnie jest fajna i bardzo dobrze się przy niej pisze... i śpiewa : D
Jeżeli chodzi o to czego nowego dziś słuchałam to było Little Mix - Wings, przy niej wpadłam na pomysł z tą notką. Z tego co się orientuje to jest to nowy zespół, który wybił się przez "X Factor'a" i śpiewa tam Perry Edwards (Nowa dziewczyna Zayn'a Malik'a z One Direction (Ta blondyna)) i to by było na tyle mojej wiedzy o nich, ale myślę, że są dobrze zapowiadającym się zespołem i jeszcze dużo osiągną w tym zawodzie.
Słucham równie z coverów piosenek i jest kilka naprawdę utalentowanych ludzi, których mogę wam polecić: Kurt Hugo Schneider, Tanner Patrick, Sam Tsui , Christina Grimmie, Megan Nicole, Alex Goot, Tiffany Alvord.
Są naprawdę niesamowicie i myślę, ze zasługują na to by w przyszłości stać się gwiazdą Hollywood.
Przesłuchałam też kilka piosenek Łez i jedną piosenkę jakiegoś beznadziejnego pzeudo rockowego zespołu (nawet nie pamiętam nazwy).
Może macie do polecenia jakieś piosenki lub zespoły, albo nie zgadzacie się z tym co napisałam, piszcie komentarze i podzielcie swoimi wrażeniami.
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, ale z gramatyki jestem do dupy i jakoś nie umiem tego wszystkiego, a do książek mi się nie śpiesz.
Jeżeli macie jakieś godne polecenia książki fantastyczne i nie tylko, jeżeli piszesz bloga poleć się! Ja z chęciom przeczytam wszystko... No dobra nie wszystko...
Dzięki za czytanie i zapraszam na mojego bloga z opowiadaniem o Lily Evans l-e--j-p.blog.onet.pl
Zapraszam!
Pa pa!
Napisałabym wcześniej ale zupełnie nie wiem o czy miałabym pisać (moje życie nie jest tak bardzo ciekawe, ale postaram się dodać notkę jak jestem zła, wtedy może być ciekawie), tak więc może macie jakieś pytania, na które mogłabym wam odpowiedzieć, bo jestem raczej szczerą osobą i nie owijam w bawełnę... Jak zwykle siedzę i słucham muzyki, więc pomyślałam sobie, że mogę wam zdradzić co obecnie znajduje się w moim odtwarzaczu i ewentualnie wam coś polecić.
Musicie wiedzieć, że nie mam ulubionej piosenki i wykonawców, głównie to dlatego, że znam zapewne garstkę zespołów czy wokalistów oraz piosenek, bo trzeba wziąć pod uwagę, że tego jest naprawdę dużo, a wielu wykonawców nie wybiło się do świata show biznesu.
Ogólnie w swoim odtwarzaczu mam około 470 piosenek, nie wiem czy to dużo czy mało, ale na pewno są osoby, które mają tego o wiele więcej.
Moje piosenki są w "zakładce" "Moje najlepsze utwory" i są poukładane alfabetycznie.
Na pierwszej pozycji jest piosenka, której nie słuchałam już bardzo dawno, ale jestem w jakiś sposób do niej przywiązana i jakoś nie mam serca jej stąd usunąć. Jest to The All-American Rejects - Dirty Little Secret. Moja przygoda z tym zespołem była bardzo krótka. Przesłuchałam kilka ich piosenek ale spodobały mi się dwie, może trzy (ale teraz nie pamiętam tytułów, jak coś znajdę na yt to dam znać) - Dirty Little Secret i Gives you hell.
Ten zespół poznałam przez "Glee", tak wiem, niektórzy myślą, że to chała i w ogóle, ale dzięki ekipie z serialu wiele piosenek dostało nowe brzmienie i reklamę. Nie wiem czy natknęłabym się na ten zespół gdyby nie "Glee".
Ogólnie bardziej przepadam za Gives you hell, ale niestety mój komputer nie przejmuje do wiadomości, że chce mieć tą piosenkę w swoim odtwarzaczu.
Następnie jest zespół, o którym chyba słyszał każdy a mianowicie Bon Jovi. Jest to jeden z klasyków rocka i muszę się przyznać, że gdyby moja siostra nie miała fazy na ten zespół nie zinteresowałabym się nim. Wstyd mi za siebie bo mają naprawdę dobre piosenki, z resztą kto nie zna Livin' On A Prayer, It's My Live czy Always.
Następnie mam kilka piosenek Christiny Aguilery. Moim zdaniem jest to bardzo utalentowana kobieta z mega głosem. Kiedy słucham jej piosenek nie mogę wyjść z podziwu. Wkłada serce w to co robi co słychać np. w Hurt czy Beautiful, a kiedy oglądnęłam film z nią w roli głównej to całkowicie mnie rozwaliła wykonaniem Burlesque . Oprócz tego, moim zdaniem, godna polecenia jest jeszcze Ain't No Other Man.
Następna jest piosenka, którą znalazła moja siostra jest to Diane Birch - Rewind. Nie kojarzę jej żadnej innej piosenki, ale jak dla mnie ta jest świetna i ma w sobie to coś.
Później jest kilka piosenek z "Glee" np.: Take Me Or Leave Me z bodajże musicalu RENT, Heat On Me (Nie mam zielonego pojęcia czyja jest ta piosenka), Smooth Criminal Michael Jackson i Shake It Out (również nie jestem pewna kogo).
A teraz jeden z zespołów który bardzo lubię, a mianowicie Hedley. Kocham ich piosenki! Wiem, że tam pisałam, że nie wyróżniam i w ogóle, ale gdy tylko usłyszałam Brave New World, Trip, a przede wszystkim Perfect to normalnie padłam.
Z tym zespołem spotkałam się przeglądając jakieś blogi o "Zmierzchu" i na jednym z nich w tle leciało właśnie Perfect. Od razu ściągnęłam sobie piosenkę i przez najbliższy miesiąc siedziałam i śpiewałam (co słabo mi wychodziło(strasznie nisko)) I'm not perfect... Dopiero kiedy kładłam się spać to się zamykałam.
Niedawno znów przesłuchałam wszystkich ich piosenek (51). Nie wszystkie mi się podobają, ale jest kilka naprawdę dobrych, bez których moje życie było by puste. Oprócz tych trzech ściągniętych mam jeszcze 321, Gunnin', On My Own, Scream i Carry On.
Oczywiście moja lista nie była by pełna gdybym nie wspomniała o Use Somebody Kings Of Leon i New Divide Linkin Park.
Następnie mam jedną piosenkę Łez - Anastazja, jestem, która jest świetna. Oczywiście znam więcej ich piosenek, ale jakoś ta mi najbardziej leży. Ale teraz sobie włączyłam ich piosenki, jak jeszcze śpiewała Ania Wyszkoni, teraz na przykład słucham Jestem Jaka Jestem, a jeszcze przedtem Opowiem Wam jej Historię. Już zapomniałam jakie mają fajne piosenki.
Później mam kilka piosenek Maroon5 w tym This Love (<3).
Iiii...!
My Chemical Romance!
Uwielbiam ten zespół!
Natrafiłam na niego na yt, nawet nie wiem jak, chyba jakieś wycinki z DragonBall'a oglądałam i leciało w tle Teenagers i od razu się w niej zakochałam. Moją drugą miłością z ich utworów jest I'm Not Okay (I Promise), w ogóle teledysk i cała reszta mnie rozbraja. Nie gorsze jest też Na Na Na, które również uwielbiam. Moim zdaniem ich szybkie piosenki są lepsze od tych wolnych, ale Sing się do tego nie zalicza. Moja przygoda z tym zespołem rozpoczęła się całkiem nie dawno i jakoś nie miałam czasu przesłuchać ich reszty piosenek, ale obiecuje, że gdy to zrobię może coś o nich napisze.
Następnie są dwie piosenki Niceblack: When We Stand Together i How You Remind Me. Kiedyś miałam więcej ich piosenek, ale najzwyczajniej w świecie mi się znudziły i przetrwały tylko te dwie. Wiem, ze teraz mieli kilka nowych piosenek w tym Lullaby.
Oczywiście Nirvana i...
...,
One Direction!
Taa... To dziwne, że w moim odtwarzaczu zaraz po genialnym rockowym zespole jest hmm... Brytyjski boysband, ale... ja tego nie układałam!
Ogólnie jestem trochę zmieszana jeżeli chodzi o One Direction. Podobają mi się zaledwie trzy ich piosenki i kilka coverów i to nie jest What Makes You Beautiful , czy Moments, które jak dla mnie jest beznadziejnie, a One Thing, More Than This i Up All Night . A z coverów Torn, Grenade i I'm Yours&Wonderwall.
Nie wiem czy ja sobie ściągnęłam takie feralne wersje czy jak, ale wydaje mi się, że te kilka piosenek jas słabo nagranych.
Nie wiem, nie wnikam, ale jeżeli te piosenki są naprawdę tak nagrane to chyba powinni pogadać ze swoim managerem.
Ogólnie nie piosenki nie porwały mnie tak bardzo jak widok tych pięciu chłopaków. Widać po nich, że są zadufanymi w sobie dupkami, co mnie trochę odpycha, ale te kilka piosenek, które wymieniłam są według mnie najlepsze.
Następnie jest mój, kolejny ukochany zespół - Paramore.
Uwielbiam głos Hayley i to w jaki sposób go wykorzystuje.
Moimi ulubionymi piosenkami tego zespołu są: Ignorance, Misery Business, Brick By Boring Brick, crushcrushcrush, That's What You Get i Playing God i chyba nigdy w życiu mi się nie znudzą.
No i teraz The Pretty Reckless. Ten zespół poznałam podczas oglądania "Plotkary", bo właśni w ty serialu grała wokalistka Taylor Momsen.
A teraz piosenki: My Medicine, Miss Nothing, Hit Me Like A Man, Make Me Wanna Die, Just Tonight i cover Wonderwall.
Teraz "przedstawię" wam zespół, o którym powiedziała mi jedna z moich przyjaciółek, a mianowicie Three Days Grace. Na początku nie byłam pewna co do tego co myślę na temat tych piosenek, ale kiedy usłyszałam te gitary w Break coś mnie wzięło i za każdym kiedy słyszę tę piosenkę nosi mnie po całym domu, z resztą nie tylko tą. Mają wiele dobrych piosenek, ale te polecam w szczególności: The Good Life, Riot, I Hate Everything About You, Pain, Never Too Late.
I ostatnia piosenka na mojej liście (jak na razie) jest Jessica Jean - Black Box. Ona jest najnowsza jeżeli chodzi o tę listę wszystkich piosenek, które wam podałam. Ogólnie jest fajna i bardzo dobrze się przy niej pisze... i śpiewa : D
Jeżeli chodzi o to czego nowego dziś słuchałam to było Little Mix - Wings, przy niej wpadłam na pomysł z tą notką. Z tego co się orientuje to jest to nowy zespół, który wybił się przez "X Factor'a" i śpiewa tam Perry Edwards (Nowa dziewczyna Zayn'a Malik'a z One Direction (Ta blondyna)) i to by było na tyle mojej wiedzy o nich, ale myślę, że są dobrze zapowiadającym się zespołem i jeszcze dużo osiągną w tym zawodzie.
Słucham równie z coverów piosenek i jest kilka naprawdę utalentowanych ludzi, których mogę wam polecić: Kurt Hugo Schneider, Tanner Patrick, Sam Tsui , Christina Grimmie, Megan Nicole, Alex Goot, Tiffany Alvord.
Są naprawdę niesamowicie i myślę, ze zasługują na to by w przyszłości stać się gwiazdą Hollywood.
Przesłuchałam też kilka piosenek Łez i jedną piosenkę jakiegoś beznadziejnego pzeudo rockowego zespołu (nawet nie pamiętam nazwy).
Może macie do polecenia jakieś piosenki lub zespoły, albo nie zgadzacie się z tym co napisałam, piszcie komentarze i podzielcie swoimi wrażeniami.
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, ale z gramatyki jestem do dupy i jakoś nie umiem tego wszystkiego, a do książek mi się nie śpiesz.
Jeżeli macie jakieś godne polecenia książki fantastyczne i nie tylko, jeżeli piszesz bloga poleć się! Ja z chęciom przeczytam wszystko... No dobra nie wszystko...
Dzięki za czytanie i zapraszam na mojego bloga z opowiadaniem o Lily Evans l-e--j-p.blog.onet.pl
Zapraszam!
Pa pa!
czwartek, 16 sierpnia 2012
17-08-2012
Hey!
Witam wszystkich na moim internetowym pamiętniku.
Mam na imię Gabriela i słucham Jusrina Biebera... Nie no żartuje.
Tak właściwie to słucham Rock'a, więc jeśli znacie jakieś dobre zespoły chętnie ich posłucham.
Jako iż będzie to pamiętnik pewnie chcecie (w ogóle jeśli ktoś to przeczyta) wiedzieć jak wyglądam.
Mam długie ciemne blond włosy, które mogły by być rude, bo ten kolor idealnie odzwierciedlałby mój wspaniały charakter (czytaj: Jestem cholernie wredna). Za zasłoną długich rzęs, z których swoją drogą jestem bardzo dumna, znajdują się zielone oczy. Gdy pokarze się słońce na moim prostym (dzięki Bogu) nosku i policzkach pojawiają się lekkie piegi. Oczywiście jak to bywa w życiu nastolatki, zamiast nieskazitelnej twarzy posiadam... hmm... może łatwiej... Gdzieniegdzie na twarz mam krostki, które doprowadzają mnie do białej gorączki (z resztą, którą z nas nie?). Hmm... Co jeszcze...?
Jestem strasznie chuda. Kiedy byłam w szpitalu lekarze pytali się mnie czy nie jestem anorektyczką. Jako, że jem za dwóch, a nawet za trzech, dalej wystają mi kości, a gdy wciągnę brzuch, to szkoda gadać. Wszystko w moim wyglądzie było by Okey gdyby nie to, iż jestem posiadaczką przeklętych, krzywych nóg. Tak więc kiedy idę ulicą nie mogę odpędzić od siebie myśli, iż ktoś ciągle się na nie patrzy.
W sumie to mam to daleko w dupie!
Niech ludzie myślą co chcą ja wiem jaka jestem i niech atak zostanie.
Przyjaciółki wypominają mi, że jestem najbardziej sarkastyczną, ironiczną i szczerą osobą jaką w życiu poznały i szczerze dziwie się jak one ze mną z wytrzymują.
Mam dwie starsze siostry, z którymi się bardzo dobrze dogaduje. Oczywiście zdarzają się kłótnie jak w każdym rodzeństwie, ale jakoś nie potrafimy się na siebie długo gniewać.
Ogólnie moja rodzina (z jednym wyjątkiem) jest bardzo... wesoła.
Nie nawiedzę matematyki!
Ten chory przedmiot powinien być zakazany w szkołach, pod pretekstem bałamucenia uczniom w głowach!
Jak można też zauważyć nie jestem również dobra z języka polskiego, gdyż pewnie w tym wpisie znajduje się milion osiemdziesiąt osiem błędów ortograficznych.
Na W-F ie dobrze radze sobie jedynie z gimnastyką i piłką nożną, reszta to czarna magia.
Hmm... Najlepsze oceny mam z języka angielskiego i to raczej w tym kierunku postanowię się dalej kształcić.
Uwielbiam te momenty gdy razem z siostrami oglądamy jakieś angielskie filmiki, które muszę im tłumaczyć (a musicie wiedzieć, że najstarsza (Agata)ma 21 lat i na maturze najlepiej jej poszedł ang. a teraz nie wie nic).
Kiedy tak się dzieje moja kompleks niższości trochę słabnie.
Jak można się domyśleć jestem w domu najmłodsza i jakby tu ująć najgłupsza, gdyż Agata miała zawsze świadectwo z paskiem, a Aneta (druga siostra) miała średnią 4,3, a przez cały rok nie zaglądnęła do książki (a przydałoby wam się wiedzieć, że jest na profilu matematyczno-fizyczno-językowym (o zgrozo!))
Wczoraj (15-08-2012) w mojej miejscowości odbył się mecz.
Oczywiście kochana siostrunia musiała mnie wyciągnąć.
Na tym, że meczu spotkałam naprute i nabrzdyngolone przyjaciółki.
Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać.
Jeszcze niedawno mówiły, że one nigdy nie będą palić i pić, a teraz śpią po rowach i zaliczają kolejne zgony.
Wiadomo gimnazjum uderza do głowy, a jako, że to już trzecia klasa (ale ja już stara!!) trzeba się jakoś "popisać" przed kolegami.
Tak więc Fafik i Ciapek (ksywki nabrzdyngolonych) zachodzą na złą drogę, a ja zamiast ich uświadomić, że zachowują się jak jakieś pojeby, w spokoju wysłuchuje jak lądowały w rowach po ostatnim ognisku.
Inna przyjaciółka ma fazę na "Naruto" i cały czas muszę jej pilnować, żeby nie kupiła jakiś gadżetów z tejże bajki. Bo nie wieże, żeby bardziej opłacało kupić kubek z podobiznom jakiegoś blondynka, niż conversy, czy telefon.
Za niedługo będę wysłuchiwała kolejnych wykładów na temat następnego bohatera, ale przecież za to ją kocham... i jest się czasem z czego pośmiać.
Odkąd zaczęła oglądać "Naruto" nie było innego tematu od ...yyy... Sasuke i Sakurze? Więc jak wychodziłam o 18:00 to wracałam o 22:00, rozchychrana na amen.
Nie wiem czy to świeże powietrze tak na mnie działa czy ta podła kreatura, ale często kiedy robi się ciemno, a my wracamy idąc przez ulice śpiewam na cały głos piosenkę, którą ułożyłyśmy z koleżanką z klasy i wpychamy się do rowu...
Tak wiem, jesteśmy dziwne, ale jak tu nas nie kochać?
Za to Mery (przyjaciółka z klasy) ma świra na punkcie trzech chłopaków, którzy mają świetne ksywki wymyślone przeze mnie:
Bigos - Kiedy o nim rozmawiałyśmy na obiad w szkole była kapusta i się przyjęło. No więc Bigos jest totalnym frajerem z mojej klasy, który należy do...ehh... "Szkolnej Elity". Idiota, kretyn, pijak i ćpun, pełen zestaw normalnie, dlatego trzeba go jej wybić z głowy, co jest bardzo ciężkie, gdyż ten gnom (jest niski) ciągle ją prześladuje na Facebooku... Nie jestem pewna czy ona to nazywa "prześladowaniem", bo za każdym razem cieszy się z tego jak idiotka...
Eh... Ale ja już się postaram żeby nie wyszły z tego żadne bigosiądka XD.
I jeszcze dwóch, z jej miejscowości. Ananas i Borówka... Tak wiem jestem genialna... Nie wiem skąd mi się te wszystkie chore pomysły biorą, ale przynajmniej jest się z czego pośmiać.
Tak czy siak, Merry ma niezłe branie, chodź próbuje sobie (z resztą) wmówić, że to są tylko koledzy, ale ja i tak wiem swoje.
Nigdy nie zapomnę mojego starcia z Bigosem!
Opowiem wam:
W klasie mamy taką dziewczyna, która jest gruba i oni ciągle się z niej śmieją, a mnie, jako dobrego człowieka (ta jasne...) doprowadza mnie to do białej gorączki, a jako, że była historia mogłam sobie pozwolić na "małą" kłótnie. Zapytał się jej czy jest dziewicą. Ola (ta dziewczyna) zrobiła się cała czerwona, więc z zadowoleniem wkroczyłam do akcji. Z kpiącym uśmiechem odwróciłam się do niego i głośno by każdy mnie usłyszał spytałam:
- A ty? Jesteś prawiczkiem?
W klasie cisza jak makiem zasiał, a ja nie mogłam się napatrzeć na tą jego czerwoną mordę. Po chwili się otrząsnął i powiedział.
- Pewnie. Jestem bardzo doświadczony.
Prychnęłam.
- Ooo... Miałeś już swój pierwszy raz z dmuchną lalą? Gratuluje! Pewnie w pełni cię zadowoliła.
Jego miny do końca życia nie zapomnę.
W pomieszczeniu wybuchły śmiechy, a najgłośniej śmiał się nauczyciel.
Och... Już nie mogę się doczekać kiedy następnym razem mu dokopie.
Wiem, że przez to robię sobie wrogów, ale jeszcze rok i nie będę musiała oglądać żadnego z nich, z czego niezmiernie się cieszę.
A tak całkiem z innej beczki: Znacie jakieś godne polecenia książki? Najlepiej fantasty i kryminały. Jeżeli macie bloga ze swoją własną historią możecie się tu reklamować, ja chętnie wpadnę.
Uwielbiam książki!
Kocham przenosić się do ich świata i przeżywać wszystko co bohaterowie opowiadań.
To jest takie magiczne, niesamowite.
Sama mam bloga, którego prowadzę z siostrą jeżeli jesteście ciekawi [LINK].
Jest to historia Lily Evans i jej przyjaciół.
Przeczytałam wiele blogów na ten temat i wciągnęłam w to Anetę.
Teraz jako, ze moja kochana przyjaciółka wciągnęła mnie w świat One Direction (Tak dobrze przeczytaliście, ja która słucha rock'a zna piosenki brytyjskiego boysband'u... Ehh... życie jest dziwne) przeczytałam kilka blogów, na kotku i bloggerze, mam nawet, pomysł na swojego, ale raczej go nie zrealizuje....
Tak więc reklamujcie swoje blogi o najróżniejszej tematyce.
Ja spadam bo już późno.
Pozdrawiam :****
Witam wszystkich na moim internetowym pamiętniku.
Mam na imię Gabriela i słucham Jusrina Biebera... Nie no żartuje.
Tak właściwie to słucham Rock'a, więc jeśli znacie jakieś dobre zespoły chętnie ich posłucham.
Jako iż będzie to pamiętnik pewnie chcecie (w ogóle jeśli ktoś to przeczyta) wiedzieć jak wyglądam.
Mam długie ciemne blond włosy, które mogły by być rude, bo ten kolor idealnie odzwierciedlałby mój wspaniały charakter (czytaj: Jestem cholernie wredna). Za zasłoną długich rzęs, z których swoją drogą jestem bardzo dumna, znajdują się zielone oczy. Gdy pokarze się słońce na moim prostym (dzięki Bogu) nosku i policzkach pojawiają się lekkie piegi. Oczywiście jak to bywa w życiu nastolatki, zamiast nieskazitelnej twarzy posiadam... hmm... może łatwiej... Gdzieniegdzie na twarz mam krostki, które doprowadzają mnie do białej gorączki (z resztą, którą z nas nie?). Hmm... Co jeszcze...?
Jestem strasznie chuda. Kiedy byłam w szpitalu lekarze pytali się mnie czy nie jestem anorektyczką. Jako, że jem za dwóch, a nawet za trzech, dalej wystają mi kości, a gdy wciągnę brzuch, to szkoda gadać. Wszystko w moim wyglądzie było by Okey gdyby nie to, iż jestem posiadaczką przeklętych, krzywych nóg. Tak więc kiedy idę ulicą nie mogę odpędzić od siebie myśli, iż ktoś ciągle się na nie patrzy.
W sumie to mam to daleko w dupie!
Niech ludzie myślą co chcą ja wiem jaka jestem i niech atak zostanie.
Przyjaciółki wypominają mi, że jestem najbardziej sarkastyczną, ironiczną i szczerą osobą jaką w życiu poznały i szczerze dziwie się jak one ze mną z wytrzymują.
Mam dwie starsze siostry, z którymi się bardzo dobrze dogaduje. Oczywiście zdarzają się kłótnie jak w każdym rodzeństwie, ale jakoś nie potrafimy się na siebie długo gniewać.
Ogólnie moja rodzina (z jednym wyjątkiem) jest bardzo... wesoła.
Nie nawiedzę matematyki!
Ten chory przedmiot powinien być zakazany w szkołach, pod pretekstem bałamucenia uczniom w głowach!
Jak można też zauważyć nie jestem również dobra z języka polskiego, gdyż pewnie w tym wpisie znajduje się milion osiemdziesiąt osiem błędów ortograficznych.
Na W-F ie dobrze radze sobie jedynie z gimnastyką i piłką nożną, reszta to czarna magia.
Hmm... Najlepsze oceny mam z języka angielskiego i to raczej w tym kierunku postanowię się dalej kształcić.
Uwielbiam te momenty gdy razem z siostrami oglądamy jakieś angielskie filmiki, które muszę im tłumaczyć (a musicie wiedzieć, że najstarsza (Agata)ma 21 lat i na maturze najlepiej jej poszedł ang. a teraz nie wie nic).
Kiedy tak się dzieje moja kompleks niższości trochę słabnie.
Jak można się domyśleć jestem w domu najmłodsza i jakby tu ująć najgłupsza, gdyż Agata miała zawsze świadectwo z paskiem, a Aneta (druga siostra) miała średnią 4,3, a przez cały rok nie zaglądnęła do książki (a przydałoby wam się wiedzieć, że jest na profilu matematyczno-fizyczno-językowym (o zgrozo!))
Wczoraj (15-08-2012) w mojej miejscowości odbył się mecz.
Oczywiście kochana siostrunia musiała mnie wyciągnąć.
Na tym, że meczu spotkałam naprute i nabrzdyngolone przyjaciółki.
Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać.
Jeszcze niedawno mówiły, że one nigdy nie będą palić i pić, a teraz śpią po rowach i zaliczają kolejne zgony.
Wiadomo gimnazjum uderza do głowy, a jako, że to już trzecia klasa (ale ja już stara!!) trzeba się jakoś "popisać" przed kolegami.
Tak więc Fafik i Ciapek (ksywki nabrzdyngolonych) zachodzą na złą drogę, a ja zamiast ich uświadomić, że zachowują się jak jakieś pojeby, w spokoju wysłuchuje jak lądowały w rowach po ostatnim ognisku.
Inna przyjaciółka ma fazę na "Naruto" i cały czas muszę jej pilnować, żeby nie kupiła jakiś gadżetów z tejże bajki. Bo nie wieże, żeby bardziej opłacało kupić kubek z podobiznom jakiegoś blondynka, niż conversy, czy telefon.
Za niedługo będę wysłuchiwała kolejnych wykładów na temat następnego bohatera, ale przecież za to ją kocham... i jest się czasem z czego pośmiać.
Odkąd zaczęła oglądać "Naruto" nie było innego tematu od ...yyy... Sasuke i Sakurze? Więc jak wychodziłam o 18:00 to wracałam o 22:00, rozchychrana na amen.
Nie wiem czy to świeże powietrze tak na mnie działa czy ta podła kreatura, ale często kiedy robi się ciemno, a my wracamy idąc przez ulice śpiewam na cały głos piosenkę, którą ułożyłyśmy z koleżanką z klasy i wpychamy się do rowu...
Tak wiem, jesteśmy dziwne, ale jak tu nas nie kochać?
Za to Mery (przyjaciółka z klasy) ma świra na punkcie trzech chłopaków, którzy mają świetne ksywki wymyślone przeze mnie:
Bigos - Kiedy o nim rozmawiałyśmy na obiad w szkole była kapusta i się przyjęło. No więc Bigos jest totalnym frajerem z mojej klasy, który należy do...ehh... "Szkolnej Elity". Idiota, kretyn, pijak i ćpun, pełen zestaw normalnie, dlatego trzeba go jej wybić z głowy, co jest bardzo ciężkie, gdyż ten gnom (jest niski) ciągle ją prześladuje na Facebooku... Nie jestem pewna czy ona to nazywa "prześladowaniem", bo za każdym razem cieszy się z tego jak idiotka...
Eh... Ale ja już się postaram żeby nie wyszły z tego żadne bigosiądka XD.
I jeszcze dwóch, z jej miejscowości. Ananas i Borówka... Tak wiem jestem genialna... Nie wiem skąd mi się te wszystkie chore pomysły biorą, ale przynajmniej jest się z czego pośmiać.
Tak czy siak, Merry ma niezłe branie, chodź próbuje sobie (z resztą) wmówić, że to są tylko koledzy, ale ja i tak wiem swoje.
Nigdy nie zapomnę mojego starcia z Bigosem!
Opowiem wam:
W klasie mamy taką dziewczyna, która jest gruba i oni ciągle się z niej śmieją, a mnie, jako dobrego człowieka (ta jasne...) doprowadza mnie to do białej gorączki, a jako, że była historia mogłam sobie pozwolić na "małą" kłótnie. Zapytał się jej czy jest dziewicą. Ola (ta dziewczyna) zrobiła się cała czerwona, więc z zadowoleniem wkroczyłam do akcji. Z kpiącym uśmiechem odwróciłam się do niego i głośno by każdy mnie usłyszał spytałam:
- A ty? Jesteś prawiczkiem?
W klasie cisza jak makiem zasiał, a ja nie mogłam się napatrzeć na tą jego czerwoną mordę. Po chwili się otrząsnął i powiedział.
- Pewnie. Jestem bardzo doświadczony.
Prychnęłam.
- Ooo... Miałeś już swój pierwszy raz z dmuchną lalą? Gratuluje! Pewnie w pełni cię zadowoliła.
Jego miny do końca życia nie zapomnę.
W pomieszczeniu wybuchły śmiechy, a najgłośniej śmiał się nauczyciel.
Och... Już nie mogę się doczekać kiedy następnym razem mu dokopie.
Wiem, że przez to robię sobie wrogów, ale jeszcze rok i nie będę musiała oglądać żadnego z nich, z czego niezmiernie się cieszę.
A tak całkiem z innej beczki: Znacie jakieś godne polecenia książki? Najlepiej fantasty i kryminały. Jeżeli macie bloga ze swoją własną historią możecie się tu reklamować, ja chętnie wpadnę.
Uwielbiam książki!
Kocham przenosić się do ich świata i przeżywać wszystko co bohaterowie opowiadań.
To jest takie magiczne, niesamowite.
Sama mam bloga, którego prowadzę z siostrą jeżeli jesteście ciekawi [LINK].
Jest to historia Lily Evans i jej przyjaciół.
Przeczytałam wiele blogów na ten temat i wciągnęłam w to Anetę.
Teraz jako, ze moja kochana przyjaciółka wciągnęła mnie w świat One Direction (Tak dobrze przeczytaliście, ja która słucha rock'a zna piosenki brytyjskiego boysband'u... Ehh... życie jest dziwne) przeczytałam kilka blogów, na kotku i bloggerze, mam nawet, pomysł na swojego, ale raczej go nie zrealizuje....
Tak więc reklamujcie swoje blogi o najróżniejszej tematyce.
Ja spadam bo już późno.
Pozdrawiam :****
Subskrybuj:
Posty (Atom)